Archiwum
- Index
- Asimov, Isaac Magical Wishes
- Fluiddesignsecrets
- Bobby Hutchinson Gdziekolwiek bć™dziesz
- Victor Orwellsky Kod WśÂ‚adzy
- Mallory Anne Sekret kurtyzany
- Lore Pittacus Dziedzictwa planety Lorien Ksić™ga 1 Jestem Numerem Cztery
- Rafal[1].Wojaczek.Wiersze.Zebrane
- Henderson_Beth_Tydzien_do_slubu
- John DeChancie Castle 02 Castle for Rent
- CyberPunk 2020 Reference Book Ver.5
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cze rozwinięcia umiejętności wszystkich, i że wtedy czas przyjdzie praktykowania prawdy!
To jest bardzo piękne, tylko, z jednej strony, nie zaspokaja wcale, i owszem, prawie potwier-
dza Diogenesa zarzut, z drugiej, jesteśmy w stanie zrobić tę małą uwagę, że podział na spe-
cjalne umiejętności zaskoczonym bywa i może być przez pojawienie się całych nowych
umiejętności, których prąd i kierunek od naszego umyślnego systematorstwa nie zależy.
Rzecz szczególna! ze wszystkich mędrców starożytnych jedynego Diogenesa powiedzenia
wybrzmiewają nam do dziś jako utwory spółczesne. Moglibyśmy go nazwać H a m l e t e m
-f i l o z o f i i, gdyby na myśl tęż samą nie wpadał był Plato, nazywając go O b ł ą k a n y m
-S o k r a t e s e m ! Wszelako omyliłby się bardzo, kto by Diogenesa poczytywał jedynie za
improwizatora dorywczego i za bezkierunkowy jaki h u m o r. On nie jest dotÄ…d jeszcze obej-
rzany w całości umysłu swojego. Zwłaszcza iż sam powiada: Ja, przesadzając we wszystkim
i pełniąc nazbyt czynię to ku temu, ażeby ci, co przyjdą po mnie, nie potrzebowali p e ł n i
ć n a z b y t, l e c z w s a m ą m i a r ę... Filozof, który to i z taką wyraża trzezwością, nie
jest samym tylko genialnym humorystÄ….
Lecz planetarna wartość wielkiej Diogenesowej gwiazdy mniej była i mniej jeszcze bywa
ocenioną od jej błyskotliwych tęcz dowcipu. Na mędrcu tym zamyka się ta filozofia, którą ja
h e r o i c z n ą nazywam. Wedle tegoż uważania mojego filozofia ta nie zaczyna się wcale od
35
I uczony Arystoteles podziela to dogmatyczne filozofów uznanie, że filozofii celem jest uszczęśliwienie
moralne człowieka dodaje on wszelako dwa jeszcze warunki, to jest, ażeby człowiek był u r o d z i w y m i
p o s i a d a ł m a j ą t e k (sic). Jest to jeden z powodów, dla których mędrca tego policzamy do nowszego
okresu. C. N.
56
T a l e s a, lecz od A j s c h y l o s a dramatycznych przedstawień, gdzie wykładało się posa-
dy mądrości tradycyjnej i wypowiadało się i d e e p o s t a c i a m i, zaś zamyka się i kończy
nie mniej dramatycznie, jak ją Ajschylos początkował, to jest, zamyka się D i a l o
g a m i-P l a t o ń s k i m i, tak iż to, co sztuka nieledwie techniczna w Sofoklesie podziwia i
ceni, nie należy bynajmniej do filozoficznego pochodu i rozwoju myśli greckiej, lecz d l a d
z i e j ó w s z t u k i zostawa. Gdy tymczasem Platoński D i a l o g ludzi zwykłych, ludzi na
ulicach Aten spotykanych, a poszukujących nieznanego Boga, prawdy i cnoty śród docze-
snych i arcypotocznych bytu warunków, jest w prostej linii ostateczną jakoby rzeczywistością
onych dialogów olimpijskich Ajschylowskich, gdzie sprawy i myśli ludzkiej jeszcze nie ma,
lecz gdzie święte i mądre fata człowiekiem dla idei pogardziły.
Pogląd ten, o s o b i s t y m m o i m będąc, może nie znalezć usłusznienia, ale on usuwa
na swoje miejsce pojęcia s z k ó ł, które sprawiedliwymi być nie mogą względem czasów, w
których jeszcze szkół nie było i w których to, co pózniej jedną ze szkół zowie się, było raczej
powszechną ogólnością. S z k o ł y świadczą więcej o miejscu niż o ciągu rzeczy, a niekiedy
sÄ… tylko nominalne.36
Także i dostąpiona z pochodem czasów doskonałość specjalna (np. tragedia Sofoklejska)
nie godzi się, ażeby przeto wstecznie upodrzędniać miała objaw pierwotny, bo ten pierwotny
objaw, lubo zaczątkowy, miał także swoją doskonałość, będąc wyznaniem publicznym wiary
i wiedzy swego czasu.
Czy przez p r z y b l i ż e n i e (à peu près), jak pierwotni czynili, czy (jak po -
Arystotelejscy) przez s y s t e m, otrzymuje się i udziela słuszniej światło i dobro?..
Oto jest pytanie etycznie kardynalne i wprost podejmujące zacny ów Diogenesa utysk
względem akademickich pracowników, skoro, widząc ich prawdy szukających ( quaerere
verum ), słusznie wołał: K i e d y ż o n i c z a s b ę d ą m i e l i j ą
p r a k t y k o w a ć?!...
Zaiste, jak niebądz i czujnie, i spółpracowicie oczekuje człowiek na owe, których dostąpić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]