Archiwum
- Index
- Sarah Winn The Silver Heiress
- Rachel Morgan 4 A Fistfull of Charms
- Morgan Sarah PocaÄšâunek ksiĂâ˘cia
- Godeng Gert Krew i Wino 07 Wilk z gśÂowć czśÂowieka
- Forgotten Realms Anthologies 03 Realms of Magic
- Connell Susan Naucz mnie kochaćÂ
- Zygmuntowskie czasy
- D341. Malek Owens Doreen U kresu tuśÂaczki
- Moorcock_Michael_ _Sniace_miasto_ _Sagi_o_Elryku_Tom_IV
- BiaśÂuśÂski G., Ród Pipina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ogarnęły ją wątpliwości. Wydawało się jej, że ten dzień był
przyjemny dla obojga, że dobrze się czuli w swoim towarzystwie, a on
powiada, że był z nią z przymusu. Zrobiło się jej przykro.
- Jedziemy zaraz na kolację - przypomniał jej na schodach. - Za
godzinę.
Tym razem nie zadawała żadnych pytań. Wzięła prysznic, po
czym weszła do garderoby. Postanowiła, że nie będzie długo się
zastanawiać nad wyborem kreacji. Wybrała coś, co uznała za
odpowiednie, i wkrótce była gotowa do wyjścia.
- Przyznam, że miło jest być z kobietą, która nie potrzebuje
całego dnia, żeby przygotować się na wieczór. -Miał jeszcze wilgotne
włosy, ale już przywdział smoking. Wyglądał w nim zabójczo
przystojnie. - Aadnie ci w tej sukni oraz w tych szpilkach. Masz
fantastyczne nogi. Od dzisiaj nie wolno ci nosić spodni.
W ciemnoniebieskiej sukni na wąskich ramiącz-kach czuła się
piękna i kobieca. Pogładziła się po biodrze.
117
anula
ous
l
a
and
c
s
Zliczna szepnęła, stając przed lustrem. -Nawet nie wiedziałam,
ile radości może mi sprawić ubieranie się. Zdziwiło ją to wyznanie,
ale bez wątpienia było szczere. Tego wieczoru po raz pierwszy w
życiu poczuła potrzebę dobrania odpowiedniego stroju.
Dlaczego? Dlaczego wygląd stał się dla niej taki ważny?
Wpatrując się w swoje odbicie, z trudem się rozpoznawała. Jej
oczy i skóra lśniły zdrowiem, a subtelny makijaż podkreślał oczy oraz
pełne wargi.
Nikos stanął za jej plecami.
- Twoja matka wyrządziła ci wielką krzywdę - powiedział. -
Jesteś bardzo pociągającą kobietą.
Przestraszył ją ten komplement.
- Ja... wcale tak nie uważam. Tyle lat porównuję się z... -
Zawahała się, nie chcąc psuć nastroju.
- Z Tiffany.
- Była piękna. Mężczyzni szaleli na jej punkcie.
- Wiem coś o tym.
- Jasne. %7ładen mężczyzna nie potrafił jej się oprzeć.
- Nadal nie rozumiem, jaki ma to związek z twoją awersją do
elegancji.
- Myślę, że po prostu uznałam, że nie warto z nią konkurować -
powiedziała cicho. - Była śliczna od chwili narodzin. Oszałamiająco
piękna. Przyszłoby ci do głowy, że była bardzo zdolna? - Azy
zakręciły się jej w oczach. - Namawiałam ją na studia, na to, żeby
118
anula
ous
l
a
and
c
s
wykorzystała swój umysł, ale ona marzyła tylko o tym, żeby się
zakochać i wyjść za mąż.
- Najlepiej za najbogatszego faceta na świecie.
- Dlaczego nie? - Rzuciła mu zagniewane spojrzenie. - Aatwo ci
nas oceniać, mimo że nic o nas nie wiesz! Wiesz, przez co przeszła?
Nasz tata miał jeden romans za drugim, aż w końcu zbankrutował.
Obsypywał Tiffany prezentami, a pewnego dnia nagle umarł na zawał.
Musiałyśmy się przeprowadzić z przestronnego domu do dwóch
pokoi, w których było ciemno jak w jaskini. Czy można mieć żal do
Tiffany, że marzyła o lepszym życiu? - Przygryzła wargę, żeby nie
mówić więcej.
- Uważasz, że cel zawsze uświęca środki?
- Nie, oczywiście, że tak nie uważam. Mówię tylko, że nie znasz
wszystkich faktów.
- Nie, agape mou - odrzekł po dłuższym namyśle. - Sądzę, że to
ty nie znasz faktów. Ale teraz już wychodzimy, żeby się nie spóznić.
Szła za nim ze ściągniętymi brwiami.
O co mu chodzi? Przede wszystkim znała Tiffany. Rozumiała ją,
mimo że nie zawsze aprobowała jej postępowanie.
W samochodzie się nie odzywała.
- Gdzie jesteśmy?
- Pod muzeum. - Objął ją w talii i niemal wyniósł z samochodu. -
Uśmiechaj się, kamery czekają.
Ledwie to powiedział, błysnął pierwszy flesz. Aż drgnęła.
119
anula
ous
l
a
and
c
s
- Spokojnie. Uśmiechaj się. - Ciągnąc ją za rękę, wbiegł na
schody prowadzące do budynku. - Do środka nie wejdą. To jest
prywatne spotkanie.
- Dokąd idziemy?
- Na przyjęcie sponsorów połączone z prywatnym pokazem
zabytków Krety wyjaśnił, wprowadzając ją do środka. To coś, co
lubisz.
Dlaczego nic widzę innych gości?
- Podejrzewam, że już wszyscy są wewnątrz. - Ziewnął. -
Jesteśmy skandalicznie spóznieni.
Z przerażeniem zorientowała się, że wchodzą do wielkiej sali.
Nagle gwar ucichł i wszystkie głowy zwróciły się w ich stronę.
- O Boże...
- Uśmiechaj się. - Bez ostrzeżenia objął ją wpół i pocałował w
usta.
Zażenowana spojrzała mu w oczy.
- Dlaczego to zrobiłeś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]