Archiwum
- Index
- 0415403510.Routledge.Green.Political.Thoughts.May.2007
- 01. May Karol Tajemnica MikstekĂłw
- May Karol Lew krwawej zemsty
- May Karol b. Szejk Tarik
- Joanna Chmielewska Harpie
- Charles R Cross Room Full of Mirrors A Biography of Jimi Hendrix (pdf)
- Harrison_Harry_ _Stalowy_Szczur_i_piata_kolumna
- Piatek Tomasz Ukochani Poddani Cesarza 2. Szczury I Rekiny
- Sarah Winn The Silver Heiress
- Anderson Evangeline Pełna Ekspozycja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
294
- Zatem proszę o sześćdziesięciu, bo dziesięciu musi zostać przy koniach.
- Pięknie! Dalej?
- Tymi sześćdziesięcioma dowodzić będzie stary Amuhd Mahuli. który oczywiście, musi mi być
we wszystkim posłuszny.
- Zgoda! Co dalej?
- Paczkę świec i zapałek.
- Więcej nic?
-Nic więcej. Jestem gotów. Jeszcze jedno pytanie: czy ekscelencja przybędzie, jeśli wyślę gofica?
-Jeśli pan wyśle po mnie, to będzie znaczyło, że jestem potrzebny, więc przybędę.
- Zatem proszę o jak najszybsze przyszykowanie oddziału i o konia dla Piszkhidmet baszi.
- Czy i on wyrusza z wami?
- Tak, jest mi potrzebny.
- Nie uważam go za bardzo odważnego!
- Potrzebny mi jest on sam, a nie jego odwaga, której naprawdę nie posiada. Potrzebuję go do innej,
zupełnie biernej roli.
- O, domyślam się, chce pan nadać tej wyprawie, jak to jest w pafiskim zwyczaju, jakiś oryginalny
charakter?
- Nie inaczej.
-Już jestem ciekaw pafiskiej pózniejszej opowieści. Natychmiast wydaję odpowiednie rozkazy.
- Ale proszę, aby przy tym zachowano jak największą ciszę! Poza tym wyznaję, że odczywam głód
i pragnienie.
- Tym potrzebom zaraz uczynimy zadość - uśmiechnął się zado-wolony.
Po dziesięciu minutach, wszyscy obecni siedzieli przy zimnej pie-czeni, a po
kwadransie kol agasi zameldował, że oddział jest gotów do wymarszu. Był
najwyższy czas. Ochmistrz nie odmówił swego udziału; w obecności sześćdziesięciu
żołnierzy eskorty czuł się bezpiecznie.
295
Gdybyjednakwiedział, dojakiej roli go przeznaczyłem, byłby najchęt-niej pozostał
w Hilleh. Natomiast Amuhd Mahuli cieszył się, jak dziecko, z wycieczki, jaką
przedsiębraliśmy.
Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie przed bramą czekał na nas zastęp jezdzców. Stanąłem
na jego czele wraz z kol agasim i ochmistrzem. Ten pierwszy, zaledwie
opuściliśmy miasto, poruszył sprąwę rozka-zów, jakie miał ode mnie otrzymać:
- Ty, effendi, jesteś wodzem naczelnym naszej armii - rzekł - ja zaś generałem. Wszyscy mają tobie
być posłuszni, a mnie moich sześćdziesięciu ludzi. Z chęcią idziemy na tę walkę i jesteśmy
gotowi skoczyć dla ciebie w ogień. Powiedz mi tylko, co mam robić i jak się mam zachowywać!
- Przede wszystkim musimy jak najprędzej i możliwie niepostrze-żenie dotrzeć do Birs Nimrud -
odrzekłem.
- Niepostrzeżenie? Wobec tego byłoby wskazane zboczyć z tej drogi.
- Słusznie; ale wtedy wjeżdżamy na zły teren i narażamy nogi naszych koni na niebezpieczefistwo.
- O, nie. Musisz wiedzieć, że tu jest nasze pole ćwiczefi, znamy więc każdą piędz ziemi. Jeśli
wrogowie spodziewajÄ… siÄ™ ataku, ocze-kujÄ… go od strony miasta. Czy nie?
- Nie inaczej.
- Wytężą więc uwagę w tym kierunku, dlatego musimy ich zasko-czyć z innej strony. Poświęcimy
na to co najwyżej dódatkowe pięć minut. Czy nie uważasz, że powinniśmy zatoczyć malefiki
łuk?
- Tak.
- A więc polegaj na mnie! Twoje ogiery nie potkną się ani razu.
Pojedziemy jak po stole.
Zboczył na prawo i muszę przyznać, że co do warunków jazdy, nie przesadzał. Przy
tym nie przestawał mówić i ciągnął dalej:
- Myślę o starym przysłowiu, które głosi, że los nicuje człowieka trzy razy dziennie: raz rano, drugi
raz w południe, a trzeci wieczorem.
2%
I~vój los zdaje się zmieniać jeszcze częściej, mianowicie w nocy także dwa
razy.
- Jak to?
-Bo tej nocy sam byłeś więziony i już teraz chcesz innych uwięzić.
Tak samo byłeś moim więzniem i po krótkim czasie znów wolny, nie pytając nikogo
o pozwolenie!
- W mojej ojczyznie przysłowie powiada: kto dużo pyta, ten popełnia dużo błędów ; w tym
wypadku będzie oznaczało: ten nie przebywa murów.
- Tak, ten skok przez mur! Dałbyś dużo za to, żeby zobaczyć te spojrzenia jakimi was
odprowadzono, kiedy przefrunęliście na drugą stronę! Nikt z nas nie byłby się odważył na taki
skok. Mamy niezłe konie w pułku, ale nie mamy dobrych jezdzców. Wolny Beduin jezdzi konno
o wiele lepiej, niż my. Gdybym tylko miał batalion, nie mówię o pułku, jakżeby jezdzili moi
ludzie! Musieliby latać, jak sokoły! Ale tego w moim życiu nie dopnę. Kismet mi nie sprzyja!
- Czy nie czujesz się szczęśliwy?
- Jak można być szczęśliwym, kiedy się w ciągu pięciu miesięcy nie otrzymało żołdu? Padyszch
jest największym i najsławniejszym, najbogatszym i najmądrzejszym władcą wszystkich
pafistw, ale ... nie skrzywdzisz mnie i nie zdradzisz mych słów, jego bogactwa zostają przy nim,
a do nas nie docierają, a sprawiedliwość jego rozpościera się nad całą kulą ziemską, tylko nie
nad naszymi kieszeniami.
- Z czego żyjesz, skoro tak długo nie dostałeś żołdu?
- Właściwie wcale nie żyję, lecz głoduję, bo kocham swoją żonę i swe dzieci i oddają im te okruchy
chleba, które zbieram z dywanów moich przełożonych. Ja mogę głodować, ale nie oni!
- Twoi przełożeni mają więc chleb?
- O, nie tylko chleb, ale i mięso i wszystko, czego ich dusza zapragnie. Musisz wiedzieć, że
strumiefi dochodów idzie z góry na dół, ale dochodzi tylko do majora; tu urywa się zazwyczaj i
tylko wtedy, kiedy pułk zaczyna się buntować, zostaje otwarta malefika śluza,
297 która zresztą natychmiast zostaje zatkana. O, gdybym tak kiedykol-wiek
zaawansował na binbasiego, bylibyśmy, ja i moja rodzina, do której całym swym
sercem należę, na zawsze zbawieni!
- Czy twoja rodzina jest liczna?
- Mam czterech synów i trzy córki; mam własną matkę i matkę swej żony; razem jedenaście osób,
zmuszonych żyć ze skąpego żołdu, którego nie dostaję. Oby Allah dał nam polepszenie!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]