Archiwum
- Index
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 1 Sten
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości
- Feehan Christine Mrok 01 Mroczny książę
- Christie Agata Dom nad kanałem
- Hyde Christopher Zgromadzenie Świętych
- Feehan, Christine Leopard Series (1 2)
- Livingstone J.B. Morderstwo w British Museum
- Christie_Agatha_ _Poirot_prowadzi_sledztwo_(SCAN dal_1128)
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bez obaw, mon vieux. Będę uprzedzająco taktowny. To zwykła
formalność.
Urwał, gdyż do wagonu weszła hrabina Andrenyi. Wyglądała na
onieśmieloną i była wyjątkowo czarująca.
Panowie życzyli sobie mnie widzieć?
Czysta formalność, madame la comtesse. Poirot szarmancko wstał
i wskazał jej miejsce naprzeciwko siebie. Pragnąłbym się tylko
dowiedzieć, czy ubiegłej nocy nie słyszała pani czegoś, co mogłoby
rzucić światło na naszą sprawę?
Niestety nic, monsieur. Spałam.
Nie słyszała pani, na przykład, jakiegoś zamieszania w sąsiednim
przedziale? Zajmująca go Amerykanka dostała ataku histerii i dzwoniła
po konduktora.
Nic nie słyszałam, monsieur. Widzi pan, zażyłam środek nasenny.
A! Rozumiem. Cóż, nie ma chyba potrzeby dalej pani niepokoić.
A kiedy szybko wstała, dodał: Jeszcze tylko jedną minutkę. Czy
te dane, pani nazwisko panieńskie, wiek i tak dalej, są zgodne z
prawdÄ…?
Całkowicie, monsieur.
Może wobec tego podpisze się pani pod tym protokołem.
Prędko, wdzięcznie, pochyłym pismem, złożyła swój podpis.
Elena Andrenyi.
Czy pani towarzyszyła mężowi w Ameryce, madame?
Nie, monsieur. Uśmiechnęła się i lekko zarumieniła. Wtedy
jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Jesteśmy dopiero rok po ślubie.
Ach, tak, dziękuję, madame. A tak przy okazji, czy pani mąż
pali?
Zastygła, gotowa do wyjścia, wlepiwszy wzrok w detektywa.
Tak.
FajkÄ™?
Nie. Papierosy i cygara.
O! Dziękuję.
Ociągała się, przyglądając mu się z ciekawością. Miała prześliczne
oczy, ciemne, migdałowe, z bardzo długimi, czarnymi rzęsami, które
uroczo rzucały cień na jej policzki. Usta, intensywnie purpurowe, jak
to u cudzoziemek, trzymała lekko rozchylone. Wyglądała egzotycznie i
przepięknie.
Dlaczego pan mnie o to spytał?
Madame Poirot niedbale machnął dłonią. Detektywi zwykle
zadają najrozmaitsze pytania. Może mi pani powie, na przykład,
jakiego koloru jest pani szlafrok?
Nie spuszczała z niego wzroku. Potem się roześmiała.
Szyfonowy, barwy zboża. Czy to naprawdę ważne?
Bardzo ważne, madame. Zdziwiona spytała:
Więc pan naprawdę jest detektywem?
Do usług, madame.
Sądziłam, że kiedy pociąg przejeżdża przez Jugosławię, to nie
zabiera detektywów. Wkraczają dopiero we Włoszech.
Ja nie jestem jugosłowiańskim detektywem, madame.
Międzynarodowym.
Pracuje pan dla Ligi Narodów?
Pracuję dla całego świata, madame oświadczył teatralnie
Poirot. Głównie w Londynie. Czy pani mówi po angielsku? dodał w
tym języku.
Tak. OdrobinkÄ™.
Miała czarujący akcent. Poirot skłonił się po raz drugi.
Nie będziemy już pani dłużej fatygować, madame. Sama pani widzi,
nie było to takie straszne.
Uśmiechnęła się, skinęła głową i wyszła.
Elle est jolie femme powiedział z uznaniem monsieur Bouc.
WestchnÄ…Å‚.
Cóż, ale niewiele nam z tego przyszło.
Zgadza się potaknął Poirot. Ta dwójka nic nie widziała ani
słyszała.
Czy teraz porozmawiamy sobie z WÅ‚ochem? Poirot przez chwilÄ™ nie
odpowiadał. W skupieniu przyglądał się tłustej plamie na węgierskim
paszporcie dyplomatycznym.
ROZDZIAA ÓSMY
ZEZNANIE PUAKOWNIKA ARBUTHNOTA
Lekko się ożywiwszy, Poirot uniósł głowę. Zamrugał nieznacznie
powiekami, gdy natknÄ…Å‚ siÄ™ na spojrzenie monsieur Bouca.
Ach! Mój drogi przyjacielu odezwał się. Wiesz, staję się,
jak to mówią, snobem! Mam wrażenie, że należy się zająć pierwszą
klasą przed drugą. I myślę, że następny w kolejności będzie
przystojny pułkownik Arbuthnot.
Zorientowawszy się, że francuszczyzna pułkownika jest mocno
kulawa, Poirot prowadził przesłuchanie w języku angielskim.
Sprawdzono nazwisko Arbuthnota, jego wiek, adres domowy i pozycjÄ™
w armii. Poirot przeszedł do dalszych kwestii:
Czy jedzie pan z Indii do domu na podstawie tego, co nazywajÄ…
przepustką, a co my określamy jako en permission?
Pułkownik Arbuthnot, wcale nieciekaw, jak banda cudzoziemców
cokolwiek określa, odpowiedział z typową brytyjską lakonicznością:
Tak.
Ale nie wraca pan statkiem?
Nie.
Dlaczego?
Miałem swoje powody, by wybrać drogę lądową.
A to zdawał się mówić całym swoim zachowaniem nie twój
interes, ty mały, wścibski zarozumialcze .
Czy podróżuje pan prosto z Indii?
Pułkownik odparł oschle:
Na jeden dzień zatrzymałem się, by zwiedzić miasto Ur
Chaldejczyków i na trzy dni w Bagdadzie u konsula, który przypadkiem
jest moim przyjacielem.
Trzy dni spędził pan w Bagdadzie. Rozumiem, że ta młoda
angielska dama, panna Debenham, także jedzie z Bagdadu. Czy może pan
ją tam poznał?
Nie, nie poznałem. Pannę Debenham ujrzałem po raz pierwszy,
kiedy razem jechaliśmy eszelonem z Kikuku do Nissibin.
Poirot nachylił się ku niemu. Stał się bardziej natarczywy i nieco
bardziej cudzoziemski, niż to było konieczne.
Monsieur, zamierzam do pana zaapelować. Pan i panna Debenham
jesteście jedynymi Anglikami o tej samej pozycji w naszym pociągu.
Koniecznie więc muszę dowiedzieć się od każdego z was, co sądzi na
temat drugiego.
To wysoce niestosowne stwierdził zimno pułkownik Arbuthnot.
Nie tak bardzo. Widzi pan, tÄ™ zbrodniÄ™, wedle wszelkiego
prawdopodobieństwa, popełniła kobieta. Tamtemu mężczyznie zadano co
najmniej dwanaście ciosów. Nawet chef de train natychmiast orzekł:
To dzieło kobiety . Cóż, na czym wobec tego polega moje zadanie? Jak
to nazywają Amerykanie, zrobić przegląd wszystkich kobiet
podróżujących salonką Stambuł Calais. Jednakże Angielkę ocenić jest
trudno. Angielki są takie zamknięte w sobie. Więc odwołuję się do
pana, monsieur, w imieniu prawa. Co sÄ…dzi pan o pannie Debenham?
Panna Debenham oświadczył odrobinę cieplejszym głosem
pułkownik Arbuthnot to dama.
Ach! krzyknął Poirot, okazując całym sobą, jak bardzo jest
wdzięczny. Więc nie przypuszcza pan, ze to ona mogła przyłożyć dłoń
do tej zbrodni?
Sam taki pomysł jest absurdalny stwierdził Arbuthnot. Tamten
człowiek był jej całkowicie obcy. Nigdy przedtem nawet go nie
widziała.
A mówiła to panu?
Owszem. Od razu zrobiła uwagę na temat jego cokolwiek
niesympatycznego wyglądu. Jeżeli w to zamieszana jest kobieta, jak
pan zdaje się uważać (choć według mnie, nie dysponuje pan żadnym
dowodem, a wyłącznie domysłami), mogę pana zapewnić, że panna
Debenham absolutnie nie ma z tym nic wspólnego.
Ten domysł wytracił pana z równowagi uśmiechnął się Poirot.
Pułkownik Arbuthnot zmierzył go lodowatym spojrzeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]