Archiwum
- Index
- Holly Lisle World Gates 02 Wreck Of Heaven
- Jak pokochać siebie Pietraszek Marcin
- Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates
- 0594. Mortimer Carole Powrot do Buenos Aires
- Carol Grace Odnaleziony skarb
- Roberts Nora MiśÂ‚ośÂ›ć‡ na deser 01 MiśÂ‚ośÂ›ć‡ na deser
- Trish Wylie Jak zostać‡ gwiazdć…
- Forsyth Frederick Opowiadania
- Collins Max Allan Wodny śÂ›wiat
- Dz.U.13.932
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poderwała się w poszukiwaniu Ferruccia. Stał po drugiej stronie, kompletnie ubrany, z
rękami w kieszeniach. Przyglądał jej się ponuro.
Serce jej zadrżało. Nie wiedziała, czego się spodziewać.
Ferruccio odezwał się i mróz przeniknął ją na wylot.
- Jazda próbna była nadzwyczaj przyjemna - powiedział. - Zatem pora na następny
logiczny krok. Na małżeństwo.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Clarissa podniosła się ostrożnie. Była cała obolała. Każdy ruch sprawiał jej
trudność. Nie patrząc na niego, pozbierała ubranie i poszła do łazienki. Spędziła tam
ponad godzinę, próbując odzyskać równowagę. Kiedy wróciła do sypialni, Ferruccio
siedział przy stoliku. Idąc ku niemu, obracała w myślach słowa, które chciała
powiedzieć.
- Chciałabym ci podziękować za wspaniałą inicjację. Teraz żądam, żebyś
dotrzymał umowy, przyjął godność księcia następcy tronu i dał mi spokój.
Posłał jej znudzony uśmieszek.
- To się robi nudne. Kiedy zaczniesz myśleć, zanim coś powiesz? Teraz bardziej
niż kiedykolwiek musisz przystać na moje plany. A ja też nie mam wyboru i muszę się z
tobą ożenić. Ponieważ jesteś w całkiem nowej sytuacji", żadne z nas nie ma wyboru.
- To, że wziąłeś moje dziewictwo, nie oznacza, że muszę za ciebie wyjść.
- Wziąłem cię dwa razy. Bez zabezpieczenia - rzucił. - Możesz być w ciąży.
Zamarła. Zdało jej się, że zaczęła spadać w przepaść.
- Nawet jeśli tak jest - odezwała się w końcu - to nie twoja wina. Jestem dorosła i
odpowiadam za siebie. Jeśli jestem w ciąży, sama sobie z tym poradzę.
- Poradzisz sobie? - warknął i aż się uniósł na krześle. - Masz na myśli aborcję? A
może zamierzasz oddać dziecko do adopcji?
- Jeśli jestem w ciąży - syknęła - sama wychowam dziecko i będę je kochać przez
całe życie. Nie musisz się martwić.
- Moje dziecko nigdy nie będzie bękartem. - Aż kipiał gniewem.
- Cóż za staroświecki punkt widzenia! - krzyknęła. - Miliony matek samodzielnie
wychowujÄ… dzieci.
- Cóż ty wiesz o losie samotnych matek?! I nie masz prawa wypowiadać się w
imieniu dziecka. Ty, która miałaś kochających rodziców, chcesz pozbawić tego swoje
dziecko? A czy jako księżniczka konserwatywnego królestwa odważysz się zostać panną
z dzieckiem? A może opuścisz Castaldini i będziesz wieść samotne życie tylko po to,
żeby mieć ostatnie słowo? Mnie na złość?
R
L
T
Ostatnie słowo podkreślił zamaszystym gestem. A ona odruchowo zasłoniła się
obiema rękami. Opuściła je prędko, modląc się w duchu, by niczego nie zauważył.
Zauważył.
Spojrzał na nią, jakby to ona jemu zadała potężny cios.
- Dio santo, pomyślałaś... pomyślałaś, że chciałem... cię uderzyć? - Odwróciła
wzrok. - Clarisso! Spójrz na mnie. Pomyślałaś, że chciałem cię uderzyć? Czy nie wiesz,
że prędzej dałbym sobie uciąć obie ręce, niżbym cię dotknął inaczej niż w namiętności?
- Gniew jest namiętnością - wymamrotała.
- Nie, gniew jest słabością - rzucił. - A rozładowywanie go przemocą to zbrodnia.
Nigdy nie posunąłbym się do czegoś takiego. Ale jestem pewien, że ktoś uderzył cię w
przeszłości. Kto to był? Musisz mi powiedzieć.
Wyciągnął do niej ręce, ale ona się odsunęła.
- Zostaw mnie, Ferruccio.
Złapał ją za ramiona.
- Nigdy cię nie zostawię. A ty mi powiesz, kto sprawił, że skuliłaś się przed moim
przypadkowym gestem, jakbyś się spodziewała uderzenia. To nie zdarzyło się raz. To się
musiało powtarzać często.
- Puść mnie, do cholery!
- Nie puszczę cię, dopóki nie powiesz, kto ci to zrobił.
- Zamierzasz mnie siłą zmusić do posłuszeństwa? I uważasz, że jesteś lepszy niż
osoba, która mnie uderzyła? Oboje używacie przemocy dla rozładowania frustracji i
narzucenia innym swojej woli.
Uwolnił ją natychmiast.
- Dobrze, nie mów - wysyczał przez ściśnięte zęby. - Sam zgadnę. Nie miałaś zbyt
wielu kontaktów z mężczyznami, a więc nie mógł to być ktoś obcy. To musiał być ktoś z
rodziny. To mógł być tylko jeden człowiek. Twój ojciec.
- Nie!
- Tak. Któż mógł się uciekać do przemocy wobec ciebie? Twoi bracia? Na pewno
nie. Znam ich. Rozerwę go na strzępy.
- Ferruccio, przestań. Nawet nie próbuj.
R
L
T
- Nie martw się. Nie uderzę go. Potraktuję go tak, że zaboli bardziej niż razy. Zde-
tronizuję drania i wygnam z kraju. Już nigdy nie zbliży się do ciebie.
- Mylisz się, on... nigdy... - głos jej się załamał.
- Nie broń go, Clarisso, bo moja kara będzie jeszcze dotkliwsza.
- Chcesz go ukarać, ale nie dla mnie, tylko dla siebie.
- Co masz na myśli? - spytał podejrzliwie.
- Uważasz, że to przez niego żyłeś poza rodziną. Zrobiłeś sobie ze mnie wymówkę,
żeby go zranić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]