Archiwum
- Index
- Cankar, Ivan La domo de Maria helpantino (Esperanto)
- O krasnoludkach i sierotce Marysi Maria Konopnicka
- Kurecka Maria Niedokończona gawęda
- 083 Pan Czarnej Rzeki
- Secrets of the Millionaire Mind
- Jump Shirley Harlequin Romans Pantofelek Kopciuszka
- Jakub Czarny Pan Samochodzik i El Greco
- Breeds 04 Kiss of Heat
- Heinlein, Robert A Viernes
- Jordan Penny Serce w rozterce
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nad morzem i niepokoiła się bezustannie o Lusię.
W pewnej chwili przyspieszyła kroku, bo zobaczyła listonosza. A może jest jakaś wiadomośd od Lusi? I
jakkolwiek wszystko przemawiało za tym, iż spotka ją zawód, podeszła do listonosza, który właśnie
zatrzymał się przed jej pensjonatem.
Czy jest co dla mnie? Moje nazwisko Czerska.
Owszem, proszę pani. Zaraz... O, pocztówka i list. To zdaje się wszystko.
Dziękuję panu! rzekła uprzejmie pani Czerska, biorąc korespondencję z rąk listonosza.
Pocztówka była od męża. Pisał tylko kilka słów, ale za to bardzo przyjemnych. Sprawy swe załatwił
pomyślnie i prawdopodobnie będzie mógł przyspieszyd powrót do kraju.
Doskonale! Może uda się jeszcze ściągnąd Lusię nad morze.
Na kopercie listu był jakiś zupełnie obcy charakter pisma. Naturalnie, nie od Lusi! Obojętnie, a nawet
niechętnie otwierała pani Czerska list, ale zaraz zainteresowała się nim bardzo. Uderzyło ją, że było to
jakieś jakby zbiorowe pismo. Na pierwszej stronie poznała charakter pani %7łarkowskiej. Z biją-
109
cym sercem przeczytała w miłych, serdecznych słowach zredagowane zaproszenie do %7łarkowic. Dalej
jakieś zupełnie obce pismo podpis Aapioski. Ten pan popierał prośbę pani %7łarkowskiej, dodając, że
przyjazd pani Czerskiej jest konieczny ze względu i na Lusię, i na panią %7łarkowską, i na %7łarkowice.
A dalej... pani Czerska ledwie oczom uwierzyd mogła. Dalej pisała Lusia.
Kochana Mamo.
Pierwszy raz tak mnie nazwała! zauważyła w myśli uszczęśliwiona pani Czerska i czytała dalej.
Przyłączam się do prośby o przyjazd Mamy. I prosiłabym, żeby to nastąpiło jak najprędzej. Jest nam
Mama wszystkim bardzo potrzebna. Całuję ręce kochanej Mamy i czekam z niecierpliwością.
Lusia
Ależ naturalnie! Jadę natychmiast! zawołała pani Czerska, wchodząc szybko do pensjonatu.
110
Co się stało? zapytała właścicielka, spoglądając ze zdziwieniem na panią Czerską.
Dostałam list i muszę zaraz wyjechad...
Ale nic złego? zapytała z uprzejmym zainteresowaniem właścicielka pensjonatu.
Nie! Lecz muszę jechad zaraz... Rozumiem, że robię pani zawód, więc...
O, proszę! Niech się pani tym nie kłopocze. Jeżeli pani chce jechad dziś na noc, to na pokój pani mam
zaraz kandydatkę. Przecież to najgorętszy sezon. Ale teraz proszę na obiad. Będzie pani miała dośd czasu
na zapakowanie się i załatwienie wszystkich spraw.
Pani Czerska tak była przejęta otrzymanym listem, iż ledwie mogła usiedzied przy stole, gdzie jej sąsiad
uprzejmie informował ją o rozkładzie pociągów, tak że wstając od stołu mogła już zadepeszowad, kiedy
mają po nią przysład konie z %7łarkowic. Ale gdy zajrzała do listu, by upewnid się co do właściwego adresu,
zobaczyła z niezmiernym zdziwieniem jakieś nie tylko nieznane jej, ale bardzo dziwne nazwisko.
Tymdyryndzina. Osada %7Å‚arki.
Coś w tym jest! pomyślała, ale depeszę zaadresowała tak, jak tego chciał zbiorowy list. A potem
zajęła się pakowaniem rzeczy, ledwie mogąc doczekad się chwili, gdy wreszcie znajdzie się w pociągu.
Przez cały czas podróży, ułożonej tak, by trwała jak najkrócej bez względu na zmęczenie, pani Czerska
gubiła się w domysłach, co mogło byd powodem tego listu, który nabierał pewnej tajemniczości przez
podany adres, jakby chciano ukryd przed kimÅ› jej przyjazd.
W miarę jednak zbliżania się do celu podróży, pani Czerska przestała się zajmowad tą sprawą, a myśli jej
zwracały się tylko do Lusi.
Czyżby naprawdę zaszła w niej zmiana? Czy będzie do niej mówiła: mamo? Jak się z nią przywita? Czy
okaże jej trochę serdeczności? Czy przyjedzie na stację?
111
Z bijącym sercem wysiadała pani Czerska na małej stacyjce, rozglądając się pilnie po peronie, szukając
drobnej, milutkiej postaci Lusi. Nie! Nie ma jej. Natomiast stoi jakiś nieskooczenie długi i chudy niby
sucha tyczka chłopak i przygląda jej się pilnie.
Wielkimi krokami zbliżył się do niej.
Czy pani Czerska? zapytał, kłaniając się uprzejmie.
Tak. Pan zapewne z %7Å‚arkowic?
Niezupełnie, gdyż właściwie nie mieszkam tam. Ale jestem przysłany po panią.
A Lusia? Przecież nic się jej nie stało? z niepokojem zapytała pani Czerska.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]