Archiwum
- Index
- 1. Matthews Sadie Namiętnośc po zmierzchu
- Cartland Barbara Namiętność i kwiat
- Jacqueline_Baird_ _Grecki_multimilioner
- Millet Catherine śąycie seksualne Catherine M ( 18)
- Pies Baskervillów Arthur Conan Doyle
- WypatrujÄ…c swego przeznaczenia
- Gu
- H P Lovecraft At the Mountains of Madness
- Ksiega zycia Gregory Samak
- James Fenimore Cooper Jack Tier, Volume 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Benedykta zacisnęła się mocniej na jej ramieniu - Pozwól mi
odejść.
- Jak skończymy, będziesz mogła sobie iść do diabła, ale
najpierw chcę, żebyś mi coś wyjaśniła.
Rebeka spojrzała na rozwścieczoną twarz Benedykta i dała się
poprowadzić do sąsiedniego pokoju. Nie chciała, aby na chrzcinach
Jonathana doszło do jakiejś sceny.
Benedykt z trudem hamował złość. Nie wiedziała, co go tak
zdenerwowało, i kiedy zatrzasnął za nimi drzwi, dreszcz
przerażenia przebiegi jej po plecach.
- Rebeko, co, do diabła, naopowiadałaś Mary? Nigdy w życiu
tak mnie nie obrażono. Właśnie zostałem zmieszany z błotem przez
kobietę, z którą od lat łączy mnie przyjazń. Mary było przykro.
Gdyby tylko udało jej się ze mną skontaktować, nie prosiliby mnie
na chrzestnego ojca swego dziecka. A wszystko to twoja robota.
Rebeka wydała cichy jęk. Powinna się była domyślić. Mary,
lojalna przyjaciółka, była bardzo szczera i bezpośrednia.
Przypomniała sobie, że przed chwilą widziała ich razem.
- Skąd ta wściekłość, Benedykcie? Czego się spodziewałeś? -
Starała się zachować spokój, chociaż czuła rozpacz. Nigdy nie
przyszło jej do głowy, że Mary zaatakuje Benedykta...
- Nie spodziewałem się, że zostanę oskarżony o gwałt -
wykrztusił i zaciskając dłonie na szczupłych
GRZESZNA NAMITNOZ 69
ramionach Rebeki, przywarł do niej całym ciężarem swego
ciała. Zanim zdążyła się uchylić, wpił się w jej wargi w
brutalnym pocałunku, zanurzając dłonie w jej włosach i
niszcząc staranną fryzurę, Rebeka podskoczyła, włosy
rozsypały się wokół jej twarzy. Nagle pocałunek złagodniał i
Benedykt zaczął coś szeptać prosto w jej rozchylone usta. Ku
swemu zawstydzeniu westchnęła cicho. Wówczas Benedykt
wyprostował się, odsunął ją na odległość ręki i utkwił wzrok w
jej zaróżowionej twarzy oraz ustach nabrzmiałych od
pocałunku.
- Gdyby Mary mogła cię teraz widzieć, zrozumiałaby, jaka z
ciebie kłamczucha. Uwiodłem cię z zemsty! Dobre sobie! Nie
mogłaś się ode mnie odkleić.
Było to znacznie gorsze, niż Rebeka się spodziewała. Mary nie
tylko obwiniła Benedykta o zerwanie, ale niewątpliwie podzieliła
się z nim swymi podejrzeniami, co wydarzyło się w jego domu.
- Nie... nie okłamałam Mary. Jest moją przyjaciółką i...
powiedziałam jej prawdę - plątała się. Sądziła już, że udało jej
się uporządkować swoje życie, a tu wszystko zaczyna się od
nowa. Benedykt... Czy kiedykolwiek uwolni siÄ™ od niego?
- Swoją wersję wydarzeń. Nie ma już Goniona, który
mógłby zaprzeczyć.
Wspomnienie Goniona pomogło jej zapanować nad
bólem.
- Gordon zgodziłby się ze mną. Był wspaniałym, czułym
młodym człowiekiem. Ty nie masz, o tym pojęcia.
- Na Boga, kobieto, naprawdę jesteś niezwykła.
Spojrzałem w te twoje niewinne fiołkowe oczy i prawie się ci
wierzyłem. Ale wiem, że to maska. Nabrałaś
70 GRZESZNA NAMITNOZ
Gordona, a teraz nabierasz Mary. Znam ją jeszcze ze studiów,
a ty w ciągu czterech lat zdołałaś tak ją omotać, że
wieloletnia przyjazń została kompletnie zniszczona. -
Odepchnął ją od siebie tak, że omal się nie przewróciła. -
Brzydzę się tobą - wycedził.
Rebeka spojrzała na niego spod swych długich rzęs. Stał bez
ruchu, z jego postaci emanowała bezwzględność.
- Nic nie powiesz, Rebeko? - Wymówił jej imię tak, że
zabrzmiało jak obelga.
Poczuła, że to była ostatnia kropla przepełniająca czarę.
Wyprostowała się dumnie i, odgarniając włosy z twarzy,
spojrzała mu prosto w oczy.
- Jesteś żałosny, Benedykcie. Mój ojciec twierdził, że każdy
jest odpowiedzialny za swoje czyny, ale ty, ty jesteś tchórzem i
oszustem.
- Nigdy nie uderzyłem kobiety, ale ty możesz być pierwsza
- warknÄ…Å‚, czyniÄ…c krok w jej stronÄ™.
- Wcale mnie to nie zdziwi. Nic mnie już w tobie nie zdziwi.
Przejrzałam cię na wylot. Potrzebujesz kozła ofiarnego, żeby
przerzucić na niego własne poczucie winy. Mary, twoja
przyjaciółka, która zna cię od dawna, powiedziała mi, że
nigdy nie miałeś czasu dla swojej matki. Biedny Gordon, jak
zwykłeś go nazywać, był znacznie lepszym synem. Gdzie
byłeś, kiedy rodzina cię potrzebowała? Włóczyłeś się po
Brazylii.
Rebeka widziała, że Benedykt blednie, usta zaciskają się w
wąską białą kreskę, ale nic nie mogło jej powstrzymać.
Chciała go zranić, tak jak on zranił jej uczucia.
- Gordon mówił mi, że spędza wakacje z matką, bo ona go
potrzebuje... Taki właśnie był, zupełnie pozbawiony
egoizmu. Ale skąd miałbyś to wiedzieć, Benedykcie, prawie
go nie znałeś.
GRZESZNA NAMITNOZ 71
Benedykt drgnął, wiedziała, że trafiła w czuły punkt, ale nie
zważała na to.
-Mówił, że matka jest zrozpaczona po śmierci męża i, jak
sądzono, twojej. Brakowało mu ojca, ale tobą się specjalnie nie
przejmował, tak rzadko cię widywał. Wiec jeśli chcesz
kogokolwiek winić, zacznij od siebie, cholerny egoisto. A zanim
nazwiesz mnie jeszcze raz kłamczuchą, przeczytaj lepiej raport z
sekcji zwłok Gordona. Jak na naukowca, przeprowadziłeś niewiele
badań.
Przeszła przez pokój. Benedykt nie wykonał najmniejszego
ruchu, by ją zatrzymać. Z dłonią na klamce odwróciła się jeszcze.
- Może ten facet z telewizji miał rację, panie multimilionerze.
Twoje odkrycia w Amazonii to był czysty przypadek.
Wyszła nie oglądając się. Bała się, że eksploduje z wściekłości.
Gdyby się odwróciła, zobaczyłaby, jak Benedykt Maxwell
opada na fotel i kryje twarz w dłoniach.
ROZDZIAA PITY
- Merci. - Rebeka wzięła filiżankę, którą kelner postawił przed
[ Pobierz całość w formacie PDF ]