Archiwum
- Index
- Dancing Moon Ranch 8 Dancing With Danger Patricia Watters
- 219. Knoll Patricia Najprawdziwsza McCoy
- Marvell Patricia Orch
- Saga o Ludziach Lodu 32 GśÂ‚ód
- Apuleyo Lucio La Metamorfosis o El Asno de Oro
- Dav
- Boswell Barbara Sekret i zdrada
- HPLHS Call of Cthulhu Related Texts The Necronomicon
- Gu
- Rachel Morgan 4 A Fistfull of Charms
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
telnością słonia w składzie porcelany wkroczyła Liz Casey, musiał szu-
kać przed nią ucieczki.
Ruszył w przeciwnym kierunku. Ledwie uszedł parę kroków, usłyszał
głos partnerki:
- Steve, poczekaj. - Podeszła blisko i z niepokojem spytała: - Jesteś nie-
zadowolony z tego, że strzelanie poszło mi dobrze? Nie zamierzałam
niczego ci udowadniać. Po prostu jestem dobrym strzelcem.
Starał się nie zauważać, jak bluzka obciska kształtne piersi, gdy Liz
zaczęła gestykulować, mówiąc z przejęciem.
Nie powinien reagować na jej wdzięki. W ogóle nie powinien zauwa-
żać, że jest kobietą. Ale to było niemożliwe.
- Oczywiście, że nie jestem! - Roześmiał się z przymusem. - Takie rze-
czy wcale mnie nie obchodzÄ…. Paranoiczne zachowanie siÄ™ to twoja
specjalność. Wyobrażasz sobie coś, czego nie ma. Bezsensownie inter-
pretujesz moje poczynania. Nos do góry, dziecinko! Za bardzo się
wszystkim przejmujesz. A teraz biegnij poprzeglądać akta. - Ruszył w
swoją stronę, lecz zaraz potem odwrócił głowę i z lekko drwiącym
uśmiechem dorzucił: - A przy okazji zrób porządek w albumach z foto-
grafiami.
Rozbawiona, pomachała mu ręką. Steve poczuł się razniej.
W samotności musiał opracować dalszą strategię. Powinien jak naj-
szybciej udowodnić Liz Casey, że nie nadaje się na wywiadowcę. Po-
tem on sam będzie mógł pracować spokojnie i wieść normalne życie. A
także dotrzymać danego sobie słowa, że już nigdy więcej nie zaintere-
suje siÄ™ kobietÄ… pracujÄ…cÄ… w tym samym co on zawodzie.
S
R
ROZDZIAA PITY
- Jak czuje się Brudny Harry? - spytała żartobliwie Carol Batson, gdy
tylko stanęła w drzwiach mieszkania przyjaciółki.
- Masz przed sobą nie Brudnego Harry'ego, lecz Koziołka Matołka - z
westchnieniem sprostowała Liz. - Pracuję jako wywiadowca już ponad
dwa tygodnie i przez cały czas chodzę jak ogłupiała. Czuję się absolut-
nie bezużyteczna.
Weszły do saloniku. Carol zobaczyła na stoliku świeżą pizzę. Na jej
widok oblizała wargi.
- Och, zamówiłaś pepperoni. Moją ulubioną. I pamiętałaś, że nie znoszę
anchois. Prawdziwa z ciebie przyjaciółka.
Rozsiadła się wygodnie na kanapie, nałożyła na talerz duży kawałek
pizzy i spytała:
- Ogłupiała i bezużyteczna? O co ci chodzi?
Liz westchnęła głęboko. Usiadła na kanapie i podkurczyła nogi.
- Czyżbyś nic nie słyszała?
- A co miałam słyszeć? - Carol wyciągnęła długą nitkę stopionego sera.
- My, prości gliniarze z drogówki, nie mamy pojęcia, co dzieje siew
wyższych sferach, zwłaszcza na innym posterunku.
- W pierwszym w życiu śledztwie wyszłam na idiotkę. - Liz opowie-
działa przyjaciółce o wydarzeniach w lombardzie.
S
R
Carol wypiła łyk coca-coli.
- Wydaje mi się, że przesadzasz.
- Wcale nie. Od tamtej pory mieliśmy kilka drobnych spraw i Steve
porozwiązywał je błyskawicznie, zanim zdołałam się zorientować, o co
w ogóle chodzi.
- No to co? Przystojniak jest bystry. Punkt dla niego!
- Przystojniak? Masz na myśli Steve'a?
- Przecież mówimy o twoim partnerze.
- Też odniosłam takie wrażenie...
- %7łe jest przystojny?
- Aha...
Carol zaczęła się śmiać.
- Och, Liz, ze mną możesz być szczera. Jesteśmy przecież zaprzyjaz-
nione. Wszystkie policjantki w mieście nie mówią o nikim innym. Po-
dobno jest fantastyczny. Piekielnie atrakcyjny. Nie mów, że tego nie
zauważyłaś. Kłamstwa nie pasują do pepperoni. - Spojrzała na pizzę. -
Ale ty nic nie jesz.
- Odechciało mi się. Przestałam być głodna.
- Tym lepiej, więcej zostanie dla mnie. Ale wróćmy do Millera. To
przystojny facet. Chyba nie muszę dodawać, że zazdroszczą ci go
wszystkie niezamężne dziewczyny.
- Ale dlaczego? Nie mam pojęcia. - Liz rozłożyła ręce. - Gdyby nawet
mi się podobał, to i tak regulamin nie zezwala na nawiązywanie bli-
skich stosunków między policjantkami a policjantami. Zresztą sama
świetnie o tym wiesz.
Jeszcze tego byłoby mi trzeba, żebym związała się z takim antyfemini-
stą jak Craig, pomyślała.
Carol nie zamierzała jednak porzucić tematu.
- A czy to kogoś powstrzymało od zawarcia bliższej znajomości? A
ponadto to niepisana zasada. W regulaminie jej nie ma. Chyba pamiÄ™-
tasz tę parę ze służby patrolowej, która
S
R
zeszłego lata wzięła ślub? Jedno z nich musiało przenieść się na inny
posterunek. To wszystko.
- Daj spokój, Carol. Steve Miller mnie nie interesuje - oświadczyła Liz.
- A i on nigdy na mnie nie spojrzy jak na kobietÄ™.
- Niby dlaczego?
- Jest zagorzałym przeciwnikiem pracy kobiet w policji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]