Archiwum
- Index
- Celmer Michelle Królewskie zwišzki 02 Ksišżę i sekretarka (Goršcy Romans 893)
- 0893. Celmer Michelle Królewskie związki 02 Książę i sekretarka
- 03. Marinelli Carol Królewski Ród Na łasce księcia
- Jacobs Holly KrĂłlewski sekret H
- Nowacka Ewa Kilka miesiecy cale zycie
- Laurie King Mary Russel 05 O Jerusalem
- Asimov, Isaac Magical Wishes
- Victor Hugo Quatre vingt treize
- HonorĂŠde Balzac Eugenie Grandet
- Chmielewska Joanna Skradziona kolekcja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby się pan swojsko poczuł.
Aha odparł Herkules Poirot. Rozumiem. Chcieliście mi zrobić Prima
Aprilis& Ale przecież mamy grudzień, nie kwiecień.
Myślę, że nie powinniśmy byli tego robić powiedział Colin. Ale& Ale
pan siÄ™ za bardzo nie przejÄ…Å‚, prawda, panie Poirot? No, Bridget krzyknÄ…Å‚ do
dziewczyny. Wstawaj. Musiałaś niezle zmarznąć&
Jednak leżące na śniegu ciało nawet nie drgnęło.
To dziwne odezwał się Herkules Poirot. Wygląda na to, że ona cię nie
słyszy. Spojrzał z namysłem na chłopców. Twierdzicie, że to żart, tak? Jesteście
tego całkiem pewni?
Oczywiście, że tak odparł Colin, wyraznie zaniepokojony. Nie chcieliśmy
zrobić nic złego&
Ale w takim razie dlaczego panna Bridget nie wstaje?
Nie mam pojęcia odrzekł Colin.
Dalej, Bridget, wstawaj odezwała się Sara, zniecierpliwiona. Dość już tych
wygłupów.
Naprawdę bardzo przepraszamy, panie Poirot powiedział Colin z pewnym
lękiem. Naprawdę nam przykro.
Nie musicie przepraszać odparł Poirot jakimś dziwnym tonem.
Co pan ma na myśli? Colin wytrzeszczył oczy. Bridget! Bridget! Co się
stało? Dlaczego ona nie wstaje? Dlaczego się nie rusza?
Poirot skinÄ…Å‚ na Desmonda.
Panie Lee Wortley! ProszÄ™ tutaj.
Desmond wykonał polecenie.
Proszę zbadać jej puls rozkazał Poirot. Desmond Lee Wortley pochylił się.
DotknÄ…Å‚ ramienia, nadgarstka&
Nie ma żadnego pulsu& ! Ręka jest zupełnie sztywna! O Boże! Ona naprawdę
nie żyje!
Poirot skinął głową.
Tak, ona nie żyje potwierdził. Ktoś zmienił komedię w tragedię&
KtoÅ›? Ale kto?
Na śniegu widać ślady butów& Dochodzą do ciała, a pózniej wracają& I są
bardzo podobne do śladów pańskich butów, panie Lee Wortley& Tych, które
zostawił pan teraz, podchodząc tu. Desmond Lee Wortley odwrócił się.
Na Boga! Czy pan& mnie oskarża?! MNIE?! Pan chyba zwariował! Po co, do
diabła, miałbym ją zabijać?
Właśnie, po co? Zobaczymy&
Schylił się i delikatnie rozchylił zaciśnięte i sztywne palce Bridget.
Desmond wziął głęboki oddech. Patrzył w dół z niedowierzaniem. W dłoni
zamordowanej leżało coś, co wyglądało na duży rubin.
To ten przeklęty kamień z puddingu! krzyknął Desmond.
Tak? spytał Poirot. Jest pan pewien?
Oczywiście, że tak.
Desmond Lee Wortley pochylił się szybko i wyjął czerwony kamień z zaciśniętej
dłoni Bridget.
Nie powinien pan tego robić& Nie wolno nam niczego dotykać.
Przecież nie ruszyłem ciała, prawda? Ten kamień mógłby zginąć. A jest przecież
dowodem. Należy oddać go w ręce policji tak szybko, jak to tylko możliwe. Pójdę
zatelefonować.
Odwrócił się i popędził w stronę domu. Sara podeszła do Poirota.
Nic nie rozumiem szepnęła. Jej twarz była trupioblada. Nic nie rozumiem.
Chwyciła Poirota za ramię. Co pan miał na myśli, mówiąc o tych śladach?
spytała.
Niech pani sama zobaczy, mademoiselle.
Zlady, które prowadziły do ciała i z powrotem, były identyczne jak te, które
zostawił Desmond, podchodząc do Poirota.
Myśli pan, że to Desmond? To nonsens! Nagle przejrzyste powietrze rozdarł
warkot silnika samochodu. Wszyscy się odwrócili. Zobaczyli auto pędzące na
złamanie karku w stronę bramy. Sara natychmiast je rozpoznała.
To Desmond rzekła. To jego samochód. Wi& widocznie zdecydował się
pojechać po policję, zamiast telefonować.
Z domu wybiegła Diana Middleton. Co się stało? spytała, z trudem łapiąc
oddech. Dopiero co Desmond wbiegł do domu, krzycząc, że zamordowano
Bridget. Próbował dodzwonić się na policję, ale telefon jest głuchy. Desmond
stwierdził, że ktoś musiał przeciąć kabel i że w takim razie musi wziąć auto i
pojechać po policję& Ale dlaczego po policję.,.?
Poirot bez słowa wskazał na ciało.
Bridget? Diana wytrzeszczyła oczy. Ale& czy to przypadkiem nie jest
kawał? Coś słyszałam& Wczoraj wieczorem. Myślałam, że chcą wypłatać panu
figla.
Owszem odrzekł Poirot. Tak miało być. To miał być tylko kawał& Ale
teraz chodzmy wszyscy do domu. Bo inaczej na śmierć pozamarzamy& Do czasu, aż
wróci pan Lee Wortley i tak nie mamy tu nic do roboty.
Ale przecież sprzeciwił się Colin nie możemy zostawić tu Bridget.
Zostając tu i tak jej nie pomożesz odparł cicho Poirot. Chodzmy& To
straszna, przerażająca tragedia, ale naprawdę w niczym nie możemy już pomóc
mademoiselle Bridget. Więc chodzmy do domu i napijmy się kawy albo herbaty.
Ruszył w stronę domu, a pozostali posłusznie podążyli za nim. Peverell miał
właśnie uderzyć w gong. Nawet jeśli wydało mu się niezwykłe, że większość gości
była na dworze, a pan Poirot miał pod paltem tylko piżamę, to w ogóle tego po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]