Archiwum
- Index
- Roberts Alison NiezwykśÂ‚y duet(1)
- Hogan, James P Martian Knightlife
- Brett Evey Wardens 1 Demon's Dance
- Lorie O'Clare Dead World (v1.0) [pdf]
- GR841. DUO Gold Kristi Niecodzienna przysśÂ‚uga
- (ebook_ _german)_Lisa_ _Erotische_Geschichten
- F. Kafka, Proces
- A megnevezhetetlen Samuel Beckett
- Frank Herbert Hellstrom's Hive
- De Camp L. Sprague Szalony demon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odwróciłam głowę z powrotem w stronę katedry.
Patrzyłam przed siebie, ale walczyłam, by po raz kolejny
nie spojrzeć na niego. Melanie obserwowała moją reakcję
i tylko zacisnęła usta. Była wściekła. Domyśliłam się, że
na Chrisa.
Nie wytrzymałam i znów odwróciłam głowę w jego
stronę, i tym razem nasze spojrzenia się spotkały.
Najpierw jego oczy zdawały się normalne, nawet
z iskierką ciekawości, ale zaraz zmieniły się w falę
gniewu. Przestraszyłam się i od razu schowałam nos
w swój zeszyt. Czułam, jak moja twarz płonie. Najchętniej
bym teraz zniknęła i już nie wróciła. A przynajmniej nie
w to miejsce.
Przez cały wykład czułam się fatalnie. Profesor
monotonie monologował na temat, który w ogóle mnie nie
obchodził. Melanie pilnie pisała notatki, nawet Nick, który
siedział z samego przodu, pisał z wielkim zapałem. Tylko
ja nie potrafiłam się skoncentrować.
Coś we mnie pękło. Wstałam i znów poczułam tę
dobrze mi znaną siłę tysiąca spojrzeń. Wśród nich to jedno
najboleśniejsze spojrzenie Chrisa.
Nie patrząc na nikogo, szybkim krokiem skierowałam
się w stronę drzwi wyjściowych. Zamknęłam je tak
szybko, jak otworzyłam.
Po raz kolejny zmroziło mi krew w żyłach, jak
spojrzałam na drzwi biblioteki. Biegłam.
Schody wydawały się ciągnąć w nieskończoność.
Gdy znalazłam się na świeżym powietrzu, dostałam
zadyszki, ale to nic w porównaniu z tym, że czułam
wolność. Zrobiłam kilka głębokich wdechów, po czym
powoli się wyprostowałam. Już mogłam iść spokojnie.
Chciałam uśmiechnąć się sama do siebie, ale
chybabym się przeliczyła.
Naprzeciw mnie szedł Daren. Był ubrany w czarną,
skórzaną ramoneskę i ciemne postrzępione jeansy. Szedł
powoli, trzymając ręce w kieszeniach, a na jego twarzy
widniał szyderczy uśmiech.
Poczułam, jak z mojego żołądka robi się jeden wielki
supeł. Moje oczy powędrowały ku ziemi.
Blondyn zachichotał cicho, jak tylko znalazł się
dostatecznie blisko.
Biedna Nadie warknął. Znów się zaśmiał, lecz tym
razem głośniej.
Udając, że go nie słyszę, przyśpieszyłam kroku, lecz on
zrobił dokładnie tak samo. Na szczęście kampus był dość
zaludniony, dlatego też Daren nie mógł pozwolić sobie na
zbyt głośne uwagi.
Opuszczona przez Chrisa? odparł z udawanym
smutkiem.
Na co liczyłaś?! %7łe się zainteresuje kimś takim jak
ty? mówił z coraz większą pogardą. Czułam, jak moje
oczy robiÄ… siÄ™ coraz bardziej wilgotne.
JesteÅ› taka naiwna Epilegména[1] wycedziÅ‚ przez
zęby.
Azy ciekły mi po policzku. Zerwałam się do biegu.
Słyszałam tylko za sobą głuchy śmiech.
Zatrzasnęłam drzwi od pokoju i zsunęłam się po nich
plecami na podłogę. Skuliłam nogi i objęłam je rękami,
a głowę położyłam na kolanach. Otarłam spuchnięte oczy,
które się buntowały.
Dogłębnie czułam swoją bezradność. Jedyne, co
przychodziło mi na myśl, to ucieczka. Ale czy to jest
rozwiÄ…zanie?
Zastanawiałam się jeszcze, co oznaczało to dziwne
słowo wypowiedziane przez piekielnego blondyna.
Spojrzałam w sufit, na którym lekko zaczynała
odstawać farba. Nagle poczułam wibracje w prawej
kieszeni jeansów. Wyciągnęłam telefon. Melanie.
Odrzuciłam połączenie i rzuciłam komórkę w kąt.
Chciałam, a właściwie potrzebowałam, chwili spokoju&
[1]
Epilegména (gr. •À¹»µ³¼½±) Wybrana.
11
Miałam serdecznie dosyć szkoły, Chrisa i mojego
przekleństwa. Chciałam wreszcie odpocząć psychicznie,
pogadać z kimś szczerze, ale nikogo nie miałam. Nikogo,
kto by zrozumiał.
Spacerowałam właśnie samotnie po lesie. Tylko to
miejsce dawało mi jeszcze jakie takie ukojenie. Zpiew
ptaków ogarniał całe moje ciało. Miałam na sobie
granatową bluzę i czarne jeansy. Było dość chłodno, ale
pogoda akurat mi nie przeszkadzała. Straciłam zupełnie
rachubę czasu, z czego bardzo się cieszyłam. Nie chciałam
wracać do akademika w obawie przed spotkaniem Chrisa
bÄ…dz Darena. W zasadzie nie powinnam siÄ™ tym
przejmować. Powinnam z dumnie i z uniesioną głową
przemierzyć kampus i nie zwracać na nikogo uwagi. Ale
niestety tego nie potrafiłam. Wiedziałam dobrze, że jeśli
tylko ujrzÄ™ te fioletowe oczy, od razu im ulegnÄ™. CoÅ›
w nich było magicznego. Coś, czego nie potrafiłam
zrozumieć. Zaintrygował mnie ten mężczyzna, szczególnie
tym, że nie działał na niego mój wzrok. No i tym, że o mnie
wiedział... Pragnęłam z nim szczerze porozmawiać, ale
jednocześnie się tego bałam. Wiedziałam jedno.
Nienawidził mnie. Tylko co się zmieniło zaledwie w ciągu
jednej nocy? Przecież tak dobrze się dogadywaliśmy.
Robiło się coraz ciemniej, a ja chyba zabłądziłam.
Kluczyłam między drzewami, spoglądając na coraz
czerwieńsze niebo.
Zrobiło się chłodniej. Szłam coraz szybciej, niekiedy
potykając się o wystające korzenie drzew bądz własne
nogi.
Nagle usłyszałam szelest liści. Stanęłam jak wryta
i oczami badałam teren. Zza ściany krzewów wyłonił
się& Chris. Oczy miał wielkie, a na jego twarzy malował
się strach. Zupełnie mnie ten widok sparaliżował.
Nadie, co ty tutaj robisz sama? zapytał lekko
zaniepokojonym, ale jednoczenie rozzłoszczonym głosem.
Spaceruję odparłam po chwili, gdy już doszłam do
siebie i odzyskałam mowę, lecz nadal wpatrywałam się na
niego w otępieniu. Skąd on się tu u licha znalazł?
Po lesie? Sama? podkreślił wyraznie ostatnie
słowo.
A nie wolno mi? rzuciłam poirytowana. Miałam
już tego dość. Najpierw Chris udawał, że chce nawiązać
ze mną jakiś kontakt, zaraz potem stwierdzał, że nie,
a jeszcze pózniej był na mnie wściekły i miał pretensje
o to, że z nim w ogóle rozmawiam. Hello, zdecyduj się!
Wolałbym, żebyś sama nie chodziła po lesie
wycedził przez zęby.
Wolałbyś? powtórzyłam z niedowierzaniem.
Tak.
A to ma jakieś znaczenie? parsknęłam.
Ma.
Jakie?
Pozwól, że zachowam to dla siebie.
Nie, jeśli dotyczy mojej osoby odparłam
z przekąsem w głosie.
Chris był wyraznie zmieszany. Targały nim jakieś
uczucia, tego byłam pewna, ale nie wiedziałam jakie. Jego
twarz zmieniała się co minutę. Z pełnej bólu w grymas
wściekłości i na odwrót.
Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem zaczęłam
się oddalać, ale Chris nagle znalazł się przede mną. Byłam
w jeszcze większym szoku niż kiedykolwiek w życiu.
Twarz zaczęła mi płonąć ze strachu, a jednocześnie
z podekscytowania.
Chłopak wpatrywał się we mnie ze smutkiem. Staliśmy
tak bez ruchu, patrząc sobie w oczy. Nie wiedziałam, co
mam myśleć, ręce mi drżały nie tylko z zimna. Chris
powoli zdjął z siebie kurtkę i zbliżając się, okrył nią moje
plecy.
Nie bój się szepnął i objął mnie swoimi silnymi
ramionami. Poczułam, jakbym miała zaraz zemdleć. Jego
zapach przepełnił całe moje ciało. Był to zapach tak
słodki, a jednocześnie tak uwodzicielski, że od razu
zakręciło mi się w głowie. Chris mocno mnie trzymał,
jednocześnie gładząc jedną ręką moje długie, ciemne
włosy.
Kim jesteś? szepnęłam ledwo słyszalnym głosem.
Kimś złym westchnął głośno.
Odepchnęłam go od siebie lekko, by móc spojrzeć mu
w oczy.
Dlaczego?
Bo nie jestem tym, za kogo mnie uważasz odparł
dość sucho. Jakby miał o to pretensję sam do siebie.
Czyli? dociekałam.
Chris odwrócił głowę w bok:
Okłamałem cię, Nadie. Okłamywałem od samego
poczÄ…tku westchnÄ…Å‚.
Patrzyłam na niego tępo. W ogóle nie wiedziałam, co
ma na myśli.
Przejdziemy się? zaproponował. Skinęłam głową,
a Chris, łapiąc mnie delikatnie za dłoń, poprowadził
w głąb gęstego, ciemnego już lasu.
Szliśmy w milczeniu, aż moim oczom ukazała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]