Archiwum
- Index
- Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie Światła (04) Mężczyzna z Doliny Mgieł
- Fred Saberhagen The Book of the Gods 04 God of the Golden Fleece
- Crymsyn Hart [Devil's Tavern 04] Seduction [Aspen] (pdf)
- Dan Abnett Duchy Gaunta 04 Gwardia Honorowa
- Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 04 Taran Wanderer
- Smedman Lisa Wojna Pajęczej Królowej 04 Zagłada
- Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 04 Knight of Shadows
- 04 Grobowa Tajemnica Harris Charlaine
- Jeff Lindsay Dzieło Dextera 04
- Huebner, Louise Witchcraft For All (Wicca 04)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Uważam, że bluzka bez ramiączek to świetna odmiana na
wieczorne wyjście, szczególnie kiedy do pracy trzeba się ubierać
bardziej oficjalnie - odparła chłodno.
- Nie jestem tego taki pewien - powiedział, z zainteresowaniem
przyglądając się jej torebce. - Rozumiem, że brak bielizny to też
swoista odmiana.
Kelly spojrzała w dół i zobaczyła, że z otwartej torebki wystają
majtki.
Czy jej upokorzeniom nie było końca?
- To mi się nawet podoba - powiedział.
Kelly zaczerwieniła się. Najwidoczniej naśmiewanie się z niej
sprawiało mu przyjemność. Niestety swoim zachowaniem ciągle
dawała mu powody do kpin. Jednak po chwili namysłu nabrała
podejrzeń, że Ryan po prostu z nią flirtuje. Była zaskoczona tym
odkryciem. To przecież nie miało sensu. Nie dalej jak wczoraj
69
zachowywała się dokładnie tak, jak tego od niej oczekiwał, czyli jak
jej biedna matka.
- Nie jesteś na mnie zły?
- Nie. Za co?
- Za wczorajszy wieczór - odparła cicho. - Za dużo wypiłam i
musiałeś mnie wyprowadzić z baru.
O innych rzeczach wolała nie wspominać.
- Każdy popełnia błędy. - Wzruszył ramionami. - Ja byłem
wobec ciebie niemiły.
-Wczoraj?
- Nie. Od chwili, gdy się poznaliśmy.
Kelly odczuła dziwną ulgę. Miała nawet wrażenie, że zakręciło
jej się w głowie, ale przypisała to zmęczeniu i wieczornym ekscesom.
- Pamiętasz, co się wczoraj działo? - spytał Ryan.
- Mniej więcej.
- Wszystko? - nalegał.
- Na tyle dużo, żeby wiedzieć, że nie spaliśmy ze sobą - rzuciła
Kelly. Ten szczegół na pewno by zapamiętała.
Ryan patrzył na nią przez chwilę, jakby coś ważył w myślach.
Potem się uśmiechnął i szarmanckim ruchem ręki zaprosił ją na taras.
- Chodź. Zrobię ci kawę, a potem zawiozę do domu. Kelly
westchnęła z rezygnacją. Nie była w stanie się oprzeć tej kuszącej
propozycji. Czuła, że pęka jej głowa.
- Jak zamierzałaś wrócić do domu? - spytał Ryan, gdy wyszli na
taras. - Twój samochód został przed barem. Może chciałaś ukraść
mój?
70
- Zauważyłam, że masz w garażu kilka rowerów górskich -
przyznała niechętnie.
Ryan spojrzał na nią zaciekawiony.
- Chciałam podjechać na stację benzynową i wezwać taksówkę -
wyjaśniła.
- Zamierzałaś jechać na rowerze w spódnicy i bez majtek? -
spytał, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
- Teraz widzę, że to nie był dobry pomysł - powiedziała,
rumieniąc się.
Kiedy wsiedli do samochodu, Ryan spytał:
- Może zjemy po drodze śniadanie?
- Przecież o dziesiątej muszę otworzyć sklep - odparła z lekkim
oburzeniem.
Ryan był tak zrelaksowany, że Kelly wciąż nie mogła się do tego
przyzwyczaić.
- Ty jesteś swoim szefem. Daj sobie trochę wolnego.
- Moje szaleństwa skończyły się wczorajszej nocy -odparła z
powagą.
- Przyda ci się jeszcze jedna kawa - powiedział Ryan. -Może
wieczorem zjemy razem kolację? - dodał po chwili. - Mówiłaś, że w
Clearwater mają dobre jedzenie. Jeszcze tam nie byłem.
- Dziękuję, ale...
- Na pewno chciałabyś mi podziękować za to, że wczoraj tak
ładnie ułożyłem cię do snu, prawda? -przerwał jej.
- No dobrze - dała za wygraną.
- Przyjadę po ciebie o siódmej.
71
- Zgoda.
Niecałe dwie godziny później Kelly weszła do swojego sklepu.
Ryan podwiózł ją pod tawernę, skąd wróciła swoim samochodem do
domu, by się przebrać. Kiedy otwierała drzwi wejściowe, nadjechała
Erica.
- Ależ ty jesteś punktualna - powiedziała.
- Dlaczego jesteś zaskoczona? - spytała Kelly, włączając światło
w sklepie.
- Przyznaję, że wczoraj, kiedy wychodziliśmy, wyglądałaś
kiepsko. Zastanawiałam się, jak ci poszło.
- Chodzi ci o moje wcielenie bogini seksu?
- Nawet Greg był zaskoczony, a wierz mi, że trudno zaskoczyć
strażaka z dwudziestoletnim doświadczeniem i dwójką dzieci -
uśmiechnęła się Erica.
- Kompletnie się ululałam. Do wczoraj nie wiedziałam, co to
znaczy być pijanym - odparła ze smutnym uśmiechem Kelly.
- Nie wyglądasz, jakbyś miała kaca - zauważyła podejrzliwie
Erica.
- Kawa postawiła mnie na nogi - wyjaśniła, zdejmując żakiet i
odkładając na bok torebkę.
- Nie powinnam zostawiać cię samej. Powiedziałam o tym
Gregowi, ale on uznał, że Ryan się tobą zajmie.
- Miał rację. Do końca wieczoru nie spuszczał ze mnie oka -
przyznała Kelly, jednocześnie przypominając sobie, jak w sypialni
pożerał ją wzrokiem. - Zawiózł mnie do myśliwskiego domku.
Widząc zaskoczenie Eriki, dodała:
72
- Nic z tych rzeczy. Grzecznie położył mnie spać w pokoju
gościnnym.
Erica nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Próbowałam się wymknąć niepostrzeżenie dziś rano - ciągnęła
Kelly - ale przyłapał mnie, jak na palcach schodziłam po schodach.
Poczęstował mnie kawą, a potem zawiózł do tawerny, gdzie
zostawiłam samochód. Niestety, nie skorzystał z okazji, by mnie
niecnie wykorzystać.
- Niesamowite!
- Zrobiłam z siebie idiotkę - zauważyła ze smutkiem Kelly.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]