Archiwum
- Index
- Carroll Jenny (Cabot Meg) 1 800 Jeśli W
- Jenny Downham Zanim UmrÄ™
- The Art of Public Speaking Dale Carnagey
- Asimov, Isaac The Gods Themselves
- Jarrett Miranda Ziemia krwi, ziemia milosci
- A_Book_of_Discovery_by_Margaret_Bertha_Synge
- Flejszer Patrycja Szlak niepewnośÂ›ci
- o krasnoludkach i sierdce Marysi
- Annie Flanigan Love and a Bad Hair Day (pdf)
- Greenberg, Martin H & Tier, Mark Give Me Liberty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niebawem przyjechał pan Gilmour, kulejący starszy mę\czyzna o szczerym spojrzeniu i
pogodnej twarzy. Miał roześmiane oczy i, niestety, cię\ki artretyzm, więc musiał chodzić o
lasce. Nil polubił go od pierwszego wejrzenia.
- Bardzo chciałem zobaczyć Groma - powiedział pan Gilmour, podą\ając za chłopcem do
kliniki. - Wiesz, chłopcze, ogromnie lubię psy i interesuję się wyścigami. Prapradziadek
Groma nale\ał do mnie. To był najlepszy chart, jakiego kiedykolwiek miałem. Wygrywał
prawie wszy-
93
stkie wyścigi. Na starość stał się naszym najwierniejszym przyjacielem. Moja \ona go
uwielbiała.
- O rany! - zawołał zaskoczony Nil. - Pan zna rodzinę Groma! To niesamowite!
Na widok pana Gilmoura Grom zamerdał wesoło ogonem. Mę\czyzna pochylił się i pogłaskał
psa.
- Popatrz na te dziedziczne cechy - zwrócił się do Nila, przesuwając dłonią po sierści charta. -
Grom jest identycznie umaszczony jak jego prapradziadek. Odziedziczył te\ wyjątkowo silne
Å‚apy.
Grom powoli wyszedł z kojca. Jego łapa nie była jeszcze w pełni sprawna, ale mógł
przynajmniej na niej stawać.
- O tej porze wychodzi na spacer - wyjaśnił Nil, widząc zdziwienie pan Gilmoura. -
Oczywiście mo\e pan z nami iść, je\eli ma pan ochotę -zaproponował chłopiec.
- Dobrze, z chęcią przejdę się kawałek - odparł staruszek. - Bardzo chciałbym go zabrać, ale
niestety mamy ju\ jednego psa w Grange.
Nagle Grom podniósł coś z podłogi i trącił nosem dłoń pana Gilmour. Staruszek spojrzał na
zawiniątko i wybuchnął śmiechem.
- To skarpetka! - zawołał rozbawiony.
- Nie mam pojęcia, skąd się tu wzięła... - powiedział lekko zmieszany Nil.
- Jego prapradziadek Maks był dokładnie taki sam! - stwierdził pan Gilmour. - Te\ przynosił
ró\ne rzeczy, a potem chciał, \eby się z nim bawić. Aportował patyk jak labrador, nie chart.
Nil uśmiechnął się.
- Wyścigi psów są ju\ nie takie jak dawniej -mówił dalej staruszek. - Dziś większość treserów
dba tylko o wygranÄ…, a nie o psa.
- Los Groma to najlepszy dowód - wtrącił Nil i opowiedział, jak znalezli charta.
Pan Gilmour tylko pokiwał głową.
Po spacerze chłopiec odprowadził psa do kojca. Grom obejrzał się parę razy za siebie i rzucił
staruszkowi tęskne spojrzenie.
- Charty wyścigowe są najlepszymi psami pod
95
słońcem - stwierdził pan Gilmour. - Wystarczy im kilka krótkich spacerów dziennie i nie są
wybredne, jeśli chodzi o jedzenie. Nigdy nie chorują, w przeciwieństwie do tych
wystawowych pięknisiów.
Starszy pan spojrzał ostatni raz na Groma. Odwrócił się i powoli pokuśtykał do samochodu.
Chart zaszczekał głośno. Pan Gilmour zatrzymał się, a Nil podszedł do kojca. Grom trzymał
w pysku portfel pana Gilmoura!
- Musiał mi wypaść, jak byłem w kojcu -stwierdził staruszek i czule pogłaskał psa. - Jaki
inteligentny! - zachwycił się. - To byłby pies w sam raz dla mnie! Stale coś gubię. Co za
spryt! Gdyby go trochę podszkolić i stałby się prawdziwym championem!
- Myśli pan?... - zaczął nieśmiało Nil.
- Owszem, mój chłopcze - potwierdził pan Gilmour, odgadując myśli Nila. - Jak tylko Grom
wyzdrowieje, razem zaczniemy go tresować. Oczywiście, jeśli masz ochotę.
- No pewnie! - zawołał uradowany chłopiec. - Byłoby fantastycznie!
Mimo protestów Nila pan Gilmour wręczył mu pieniądze na leczenie Groma.
- Szkoda mi go zostawiać - powiedział po chwili, raz jeszcze spoglądając na charta. - Ale
wiem, \e dobrze siÄ™ nim zaopiekujesz!
96
- Oczywiście! - odparł Nil z dumą w głosie. Gdyby tylko Grom znalazł takiego pana" -
westchnÄ…Å‚ w duchu po odjezdzie pana Gilmoura.
Wzgórza wprost roiły się od ludzi. Nil przez chwilę spoglądał na drogę, po czym postanowił
pojechać na policję, a pózniej do Chrisa.
Sier\ant Moorhead pił właśnie poranną kawę. Na widok chłopca spochmurniał.
Zakłopotany Nil uśmiechnął się nieśmiało.
- Mam nadzieję, \e nie traktuje pan powa\nie tego, co ludzie mówią o psie pana Mullinsa,
prawda? - zapytał cicho.
Policjant zmarszczył brwi.
-To chyba nie twoja sprawa, chłopcze - rzekł.
N11 wsunął ręce do kieszeni i spuścił głowę.
- Wydaje mi się, \e to jest niesprawiedliwie, proszę pana - zaczął niepewnie. - Czołg nie jest
agresywny. Ludzie bojÄ… siÄ™ go tylko dlatego, \e jest du\y...
- Prawda jest taka, chłopcze - przerwał policjant - \e parę dni temu ktoś widział, jak Czołg
biega samopas po wzgórzach. W okolicy bawiły się małe dzieci i pies bardzo je wystraszył.
- Ale nie zaatakował? - szybko spytał Nil.
- Nie, nie zaatakował - przyznał sier\ant Moorhead. - Ale to jeszcze nic nie znaczy. Tak du\y
pies nie mo\e biegać na swobodzie. W zasa-
97
dzie \aden pies nie powinien. Ostrzegłem pana Mullinsa, lecz on w ogóle nie chciał mnie
słuchać. Mówił, \e to nie jego psa ludzie widzieli na wzgórzach. - Policjant był nieugięty. -
Nie mo\emy pozwolić, \eby tak wielkie bydlę straszyło mieszkańców naszego miasteczka.
Pana Mullinsa tak\e obowiÄ…zujÄ… przepisy, czy mu siÄ™ to podoba, czy nie!
Po wizycie na posterunku Nil wskoczył na rower i ruszył do domu Chrisa. Przez całą drogę
intensywnie myślał. Coś mu w całej tej historii nie pasowało.
Tak czy owak, coś niepokoiło ludzi. Przecie\ wszyscy nie mogli ulec zbiorowej halucynacji.
A mo\e ulegli?
11
Rozdział ósmy
'' %#'>,:':'. ":- % %' %' %
Musimy podejść do tego w sposób naukowy - zawyrokował Chris. Chłopcy siedzieli w
pokoju Chrisa, pochyleni nad mapÄ… Compton. Czerwonym flamastrem zaznaczyli na niej
wszystkie miejsca, w których widziano bestię. Najwięcej czerwonych punkcików znalazło się
na wzgórzach. Kilka z nich przykryło Dolinę Compton.
- Nie zapominajmy te\ o tych - powiedział Nil, wskazując kropki na torfowiskach, gdzie
natknęli się na zagubioną kozę pana Greya.
Chris przytaknÄ…Å‚:
- Bestia kręci się gdzieś w okolicy wzgórz -stwierdził. - Większość ludzi widziało ją właśnie
tam.
-Wiem - zgodził się Nil. - Dam sobie głowę
99
[ Pobierz całość w formacie PDF ]