Archiwum
- Index
- Warren Murphy Destroyer 099 The Color of Fear
- Candace Schuler Pić™tno przeszśÂ‚ośÂ›ci
- 700 a
- James P. Hogan Giants 3 Giant's Star
- Podpalacze ludzi t.2
- Hesse Hermann Wilk stepowy
- Jordan Penny Gorć…cy temat (Upojny zapach lewkonii)
- Montgomery Lucy Maud Okruchy śÂ›wiatśÂ‚a
- Glen Cook Garrett 08 Petty Pewter Gods
- Denise A. Agnew Combustion
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
***
Kiedy się obudziłam, moja głowa była dość czysta, żeby wiedzieć, że byłam chora.
Musiałam oddychać przez nos, bo gardło miałam zbyt opuchnięte, zbyt wrażliwe by znieść
przelot powietrza. Mięśnie mnie bolały a brzuch wydawał się zapadnięty. Nadal było mi
zimno, ale nie mrozno. Rozmrażałam się. Sen ponownie mnie wołał. Dalej byłam strasznie
zmęczona.
Ale wiedziałam, wiedziałam, co to znaczy.
Ostatecznie złapałam mononukleozę.
Co oznaczało, że muszę powiedzieć Garrickowi. Ale to może poczekać, aż głowa nie
będzie mi pękać, płuca będą czuć się pełne, a gardło nie będzie paliło. Kiedy gorączka
opadnie, zadzwoniÄ™ do niego.
Przesunęłam się, marząc o tym, żeby moje kolana, łokcie i ramiona przestały istnieć, bo
były teraz wyłącznie cierpieniem. I wtem wiedziałam, że śnię, że gorączka raz jeszcze
przeorganizowała mój mózg, ponieważ Garrick leżał pode mną, jego nagi tors był moją
poduszką. Ta gorączka była okrutna. Ale wiedziałam, że stało się to tylko dlatego że o nim
myślałam. Prawdopodobnie nadal śniłam.
Jego oczy były otwarte, wpatrywały się we mnie, nie mówiąc, tylko patrząc. Nie mogło
być to prawdziwe.
- Chciałabym, żeby to było prawdziwe wyjęczałam, zanim znowu się poddałam.
ZpiÄ…c.
ZpiÄ…c.
***
Gdy znowu się obudziłam, dreszcze ustały, a ja byłam sama. Chociaż wiedziałam, że to
był sen, przycisnęłam twarz do poduszki, chcąc, żeby nim nie był.
141
TÅ‚umaczenie TracÄ…c To przez waydale
Do teraz nie zauważyłam, albo może po prostu tego nie przyznałam, ale nawet teraz
zakochiwałam się w Garricku. Może nigdy nie przestałam. Każde wspomnienie i fantazja
wciągały mnie głębiej w pragnienie go. Choć wciąż wyczerpana, tym razem musiałam się
wysilić, żeby wrócić do snu.
- Bliss, obudz siÄ™.
Nie minął żaden czas. To musiał być sen.
- Musisz coś wypić. Obudz się.
Próbowałam się odwrócić, żeby zagłębić się w sen, ale coś mnie ciągnęło i siadałam
wbrew woli. Coś pchało moje plecy, odmawiając pozwolenia mi na leżenie, więc zamiast
tego, przechyliłam się w bok.
Moja głowa spotkała coś twardego. To nie było leżenie, ale blisko. Zamknęłam oczy.
- O nie, nie zrobisz tego. Najpierw wypij. Potem możesz spać.
Przecież spałam. Przynajmniej tak myślałam. Musiałam, ponieważ znikąd w moich
rękach pojawił się kubek. Był ciepły, prawie tak ciepły, jak inne dłonie otaczające moje.
Pachniało wspaniale i pozwoliłam, żeby kubek dotknął moich ust.
Zupa.
Może rosół. Smakował słono i ciepło, ale przełykanie było za trudne. Odepchnęłam
kubek.
- ProszÄ™, kochanie. MartwiÄ™ siÄ™ o ciebie. Nie lubiÄ™ martwienia siÄ™ o ciebie.
Znałam te słowa i było to okrutne dla mojej podświadomości, żeby teraz mi je
powtarzać, kiedy on już w ogóle się nie martwił. Podniosłam wzrok i był tam, może nawet
doskonalszy w stanie snu niż prawdziwym życiu. Był słońcem. Zawsze był słońcem jasny i
lśniący.
To było zbyt wiele. Cierpiałam wewnątrz i na zewnątrz.
- Tęsknię za tobą powiedziałam mojemu słońcu. Byłam taka głupia. A teraz straciłam
światło.
Nie powiedział, że on też za mną tęsknił. Nie powiedział żadnych z rzeczy, które
chciałabym od niego usłyszeć. Pij, Bliss. Porozmawiamy, kiedy będziesz zdrowa rzekł.
Zrobiłam, o co prosił, bo byłam zbyt zmęczona na kłótnię, zbyt zmęczona, żeby zmusić
się do stawienia czoła nierzeczywistości. Siorbałam powoli, odchylając głowę i pozwalając
cieczy spływać do mojego gardła, więc nie musiałam mocno się starać, żeby przełykać. W
połowie kubka, już nie mogłam wziąć więcej. Odsunęłam go, a on mi pozwolił.
142
TÅ‚umaczenie TracÄ…c To przez waydale
- Teraz możesz spać. Zpij, kochanie.
Opadłam na poduszki, ale zostałam ogarnięta czymś innym, strachem. Bałam się stracić
tę& tę senną przestrzeń między światami, gdzie niczego nie zniszczyłam. Może potem
przyjdą Cade i Kelsey. I na krótki czas moje życie znowu będzie proste.
Wyśniony Garrick przesunął ręką po moim czole. Myślę, że gorączka niemal zniknęła.
To dobrze. Rano powinnaś czuć się o wiele lepiej.
Zmarszczyłam brwi. To znaczy, że za niedługo będę musiała do ciebie zadzwonić.
- Zadzwonić do mnie?
- %7łeby ci powiedzieć, że ty też możesz zachorować.
Przekrzywił głowę na bok. Czemu nie rozumiał?
- Nie uważasz, że już o tym wiem?
- Nie ty. Nie jesteÅ› prawdziwy.
- Nie jestem?
- Prawdziwy Garrick nie byłby tutaj. Wtuliłam się w poduszkę, chcąc, żeby ten sen się
skończył.
To już nie było przyjemne. To nie było prawdziwe. Nic dla siebie nie znaczyliśmy& już
nie.
Lecz Wyśniony Garrick tu został, trzymając rękę na moich włosach, a ja pozwoliłam sobie
w to uwierzyć chwilę dłużej.
143
TÅ‚umaczenie TracÄ…c To przez waydale
Rozdział dwudziesty czwarty
Około czwartej nad ranem obudziłam się w pocie, ciało przyklejone było do
prześcieradła, a twarz do łóżka.
Sądzę, że gorączka na pewno opadła.
Położyłam ręce na łóżku, żeby się unieść, ale moja równowaga musiała zniknąć. Aóżko
wydawało się nierówne. Sięgnęłam do tyłu, szukając lampki i włączyłam światło. Potem,
ponieważ myślałam, że mam zwidy, wyłączyłam ją i jeszcze raz włączyłam. Uszczypnęłam się.
Uszczypnęłam naprawdę mocno. Ale nic się nie zmieniło.
Garrick na pewno spał w moim łóżku.
Cholera.
Cholera.
Ile z mojego snu wywołanego gorączką było prawdziwe? Czułam się bezpiecznie,
przypuszczając, że mój okres, jako pszczoła był fikcją, tak jak kilka mitologicznych zwierząt,
które przysięgłabym, że widziałam. Potem mieszkałam na słońcu z kosmitami.
Lecz Garrick był w moim łóżku. Zdecydowanie był w moich snach, ale to wszystko nie
mogło być prawdziwe. Czasami latał, przez większość czasu był nagi. I było tuzin więcej
momentów, niektóre zamazane, niektóre bardzo wyrazne. Gdzie była granica? Co naprawdę
się wydarzyło? Do diabła, czy to w ogóle było prawdziwe? Może tylko śniłam, że opadła mi
gorączka. Wariowałam i zanim zdołałam opracować plan, już go wybudzałam.
Kiedy się ocknął, miał zaczerwienione oczy i był piękny. Przez chwilę byłam oszołomiona
przez fakt, że spał na mojej poduszce.
Był w moim łóżku. Ze mną.
ZpiÄ…c.
Spaliśmy razem!
- Obudziłaś się. Boże, od kiedy półprzytomność i piękno tak bardzo do siebie
pasowało? Potaknęłam z rozszerzonymi oczami, nie myśląc o tym, co powiem, gdy już go
wybudzÄ™.
- Jak siÄ™ czujesz?
Na to mogłam odpowiedzieć.
- Jak gówno. Wszystko boli. Gardło jest najgorsze.
144
TÅ‚umaczenie TracÄ…c To przez waydale
Wyciągnął rękę i położył ją na moim udzie. Jakby to było normalne. Jakbyśmy cały czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]