Archiwum
- Index
- Anna Mayle Stolen Child 4 Daybreak for a Stolen Child
- Burroughs, Edgar Rice Moon 1 The Moon Ma
- Burroughs, Edgar Rice Mars 08 Swords of Mars
- DePalo_Anna_ _Szesciu_wspanialych_04_ _Niechciana_milosc
- Anna Leigh Keighton & Maddison Layle [Day Three] m
- Burroughs Edgar Rice 2.PowrĂłt Tarzana
- 312. DUO Sanderson Gill Nowe zycie
- 312. Sanderson Gill Nowe Ĺźycie
- Elio Vittorini Uomini e No
- Reymont Władysław Wampir
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ucieknę. Będę widzieć iskierkę Stworzyciela w każdym napotkanym człowieku, w każdym
zabitym przeze mnie ludzkim ciele.
Kiedy dobiegłem do rzeki, oparłem się o kamienną balustradę na moście. Krzyczałem,
krzyczałem, a mój głos niósł się echem po wodzie i ścianach okolicznych budynków. Szalałem z
rozpaczy i wtedy podeszło do mnie jakieś dziecko. Był to mały żebrak, który nauczył się już
błagać o chleb, pieniądze lub każdą inną oznakę litości. Jak pozostali, błyszczał on przede mną, i
jaśniał, i mienił się olśniewającym światłem.
ROZDZIAA 16
I ciemność jej nie ogarnęła
Przez wszystkie te lata, kiedykolwiek widziałem któryś z cudownych obrazów Fra Filippa,
aniołowie stawali przede mną jak żywi. Trwało to tylko krótką chwilę, tyle, ile trzeba, by przekłuć
serce i odsączyć zeń krew.
Mastema pojawił się w dziełach Filippa dopiero znacznie pózniej - kiedy ten wielki malarz,
jak zwykle nękany wywołanymi przez siebie samego kłopotami, pracował już dla Piera, czyli syna
zmarłego Cosima.
Fra Filippo nigdy nie wyrzekł się swojej ukochanej zakonnicy, Lucrezii Buti. Mówiło się
nawet, że każdy malowany przezeń wizerunek Najświętszej Panienki posiadał piękną twarz
Lucrezii. Mniszka ta dała mu syna, który zwał się Filippino i który także został malarzem. On
również tworzył wspaniałe dzieła, rojące się od aniołów, których widywałem podczas wizyt w
tamtej pracowni, gdym smutny, załamany, pełen miłości i obawy kontemplował z zachwytem
każdy z tych obrazów.
W roku 1469 Filippo zmarł w miasteczku Spoleto i w ten sposób dobiegło końca życie
jednego z największych malarzy, jakich znał świat. Człowieka tego łamano kołem za popełnione
oszustwa; człowiek ten splugawił klasztor; człowiek ten wreszcie sportretował Maryję jako
przestraszoną Panienkę, jako Madonnę z Dzieciątkiem, jako Królową Niebios i jako Królową
Wszystkich Zwiętych.
Ja zaś przez pięć kolejnych stuleci nie oddalałem się zbytnio od tego miasta, które zrodziło
zarówno Filippa, jak i okres zwany Złotym Wiekiem.
Złoto. To właśnie widzę, gdy na was spoglądam.
To właśnie widzę, gdy patrzę na każdego mężczyznę, kobietę czy dziecko.
Widzę złocące się niebiańsko płomienie, które odkrył przede mną Mastema. Widzę, jak
one was otaczają, jak was okalają i wam towarzyszą, choć sami możecie ich bynajmniej nie
dostrzegać.
Z tej stojącej w Toskanii wieży spoglądam dziś na pobliską krainę i sięgam też wzrokiem
dalej, tam bowiem - w położonych niżej dolinach - jaśnieją złocistą aurą żywe ludzkie dusze.
Tak więc wygląda moja opowieść.
Co wy na to?
Czyż ta historia nie jawi się wam jako pełna osobliwych sprzeczności?
Ujmę to w ten oto sposób.
Przypomnijcie sobie, jakem wam prawił o wspólnej z ojcem podróży przez las, gdyśmy
mówili o Fra Filippie. Ojciec zapytał mnie wtedy, cóż to podoba mi się w jego obrazach.
Odrzekłem, iż do tych dzieł przyciąga mnie wewnętrzne rozdarcie ich twórcy. Dodałem, że z tego
wewnętrznego konfliktu bierze się udręka widoczna w rysach portretowanych przezeń postaci.
Przez tego artystÄ™ przetacza siÄ™ bowiem nieustannie burza silnych emocji. Tak samo jest ze mnÄ….
Ojciec mój, człowiek spokojny i o prostszej umysłowości, skwitował te słowa uśmiechem.
Zapytacie teraz, jakiż to związek ma ten epizod z resztą mej opowieści?
Owszem. Jestem wampirem. Sam wam to powiedziałem. Trwam dzięki życiu istot
śmiertelnych. Pomieszkuję sobie spokojnie w moich ojczystych stronach, w cieniu mego
rodzinnego zamczyska. Nieustannie towarzyszy mi Urszula, albowiem pięćset lat niczym jest dla
miłości, jaka stała się naszym udziałem.
Jesteśmy demonami skazanymi na wiekuiste potępienie. Czyż to, cośmy widzieli,
zrozumieli i com ja tutaj opisał, jest dla was zupełnie bezwartościowe? Czyż nie udało mi się
odmalować tu konfliktów wewnętrznych i niemej udręki, które są ciekawe i barwne niczym
obrazy Fra Filippa? Czyliż nie utkałem tej opowieści z własnej krwi?
Przyjrzyjcie się tej historii i powiedzcie mi, że nic zgoła wam ona nie dała, a na pewno
wam nie uwierzÄ™.
Kiedy wracam myślami do Filippa i gwałtu, którego dokonał on na Lucrezii, gdy
przypominam sobie jego pozostałe grzechy, nie umiem oddzielić ich od doskonałości jego
obrazów. Jakże miałbym oddzielić złamanie przezeń ślubów zakonnych, jego oszustwa i
sprzeczki z innymi od wspaniałości dzieł, którymi obdarował on świat?
Nie twierdzę bynajmniej, że jestem wielkim malarzem. Nie poczytujcie mnie za głupca.
Utrzymuję wszelako, iż z moich boleści, z moich szaleństw, z mej namiętności wyłania się oto
pewna wizja - wizja, którą zawsze w sobie noszę i którą niniejszym wam oferuję.
Jest to wizja tycząca się każdego człowieka na ziemi; wizja buchająca ogniem i pełna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]