Archiwum
- Index
- eagle_403
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- Jack McKinney RoboTech 14 Dark Powers
- Bobby Hutchinson Gdziekolwiek bć™dziesz
- Mini Cooper Service Reset Procedure R56 R57 Oil Service Rese vidande
- Chris Owen, Jodi Payne [Deviations 05] Safe Words (pdf)
- Alan Dean Foster The Metrognome And Other Stories
- Binchy Maeve Szklane jezioro
- Alas Clarin, Leopoldo Su unico hijo
- McCaffrey Anne Smocze werble
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakończyć, a ponieważ mi się nie udało, to przynajmniej chcę zostawić Carly
instrukcje...
Carly i ja dopilnujemy, żeby dzieci miały najwspanialsze święta w
życiu obiecał Jake. Odstawił kubek i kucnął obok żony swojego przyjaciela.
Prawda, Carly?
Porozumieli się wzrokiem. Jej oczy zdradzały taki sam niepokój, jaki on
odczuwał. Oboje wiedzieli, że należy Hannah jak najszybciej dowiezć do
szpitala.
Absolutnie najwspanialsze potwierdziła Carly.
W oczach ciężarnej zakręciły się łzy.
Ale... przyrzekłam dzieciom, że zabiorę je dziś do Mikołaja.
My je zabierzemy.
Hannah popatrzyła niepewnie na szwagierkę.
Zrobiłabyś to?
Jasne. Będzie super.
Jake ścisnął dłoń Hannah.
Wszystkim się zajmiemy. A ty myśl tylko o porodzie. Niczym się nie
martw, okej?
Naprawdę nie ma pośpiechu...
66
R
L
T
Ty to wiesz, ale czy ze względu na nas, którzy nigdy nie rodzili,
mogłabyś w końcu wyjechać z domu?
No dobrze.
Dziękuję powiedział szybko, bojąc się, aby przypadkiem nie
zmieniła zdania.
To ja wam dziękuję.
Uścisnęła kucającego Jake'a, po czym poklepała po ręce Carly.
Kiedy Jake dzwignął się z kolan, Carly szepnęła bezgłośnie: Dzięki!".
Widząc ruch jej warg, przypomniał sobie, jak ją całował. Przyszło mu do
głowy, że właśnie nadarza się okazja, aby mógł spędzić z Carly trochę czasu,
wprawdzie nie sam na sam, lecz z dwojgiem małych przyzwoitek", i
udowodnić jej, że można się przyjaznić i całować. Jeśli wszystko pójdzie po
jego myśli, będą to faktycznie najwspanialsze święta.
Nie dawało się uciec przed świąteczną atmosferą. Carly stała w galerii
handlowej otoczona tym wszystkim, czego od lat się wystrzegała. Czerwono
zielone dekoracje, płynąca z głośników sentymentalna muzyka i
wszechobecna wesołość doprowadzały ją do białej gorączki.
Dziś wypadała szósta rocznica pechowej wyprawy w góry, z której nie
powrócili Nick z Iainem. Carly najchętniej zaszyłaby się w jakiejś norze.
Zamknęła oczy, mając nadzieję, że za chwilę ucichną kolędy, zniknie
gwar, przyblaknie kolor. Ale kiedy uniosła powieki, barwy wydawały się
jeszcze jaśniejsze, dzwięki jeszcze bardziej donośne. Próbowała skupić się na
czymś innym, ale jej myśli natychmiast powędrowały do Jake'a.
Jego wczorajszy pocałunek obudził w niej uśpione emocje. Musi coś z
tym zrobić. Nie chciała, aby kierowały nią uczucia, tęsknota, a tym bardziej
pożądanie.
67
R
L
T
Jeszcze nie była gotowa otworzyć się, dopuścić kogokolwiek do siebie.
Zwłaszcza Jake'a, obiektu swoich młodzieńczych fantazji. Marzyła o prostym
życiu, bez komplikacji, a tych nagle pojawiło się aż nadto. Na razie jednak nie
mogła myśleć o sobie; ważniejsza była Hannah, która leżała w szpitalnym
łóżku, martwiąc się, że dwoje jej starszych dzieci będzie miało zepsute święta.
A zatem dobry nastrój Kendall i Austina był w jej, Carly, rękach. Okej,
również w rękach Jake'a. Obiecali Hannah, że urządzą dzieciakom najlepsze
święta w ich życiu. Czyli muszą współpracować, aby spełnić obietnicę.
Hm, komplikacji przybędzie...
Potarła czoło, po czym ruszyła przez tłum kupujących, którzy wędrowali
z torbami, z pudłami, pchając wózki dziecięce lub trzymając dzieci za rękę.
Swoje pakunki schowała wcześniej do bagażnika, żeby Kendall z Austinem
nie zobaczyli prezentów.
Ciociu Carly! Kendall pomachała do niej. Miała na sobie zielony
sweter z kotem w czapce Zwiętego Mikołaja. Tu jesteśmy!
Tu" oznaczało Biegun Północny, siedzibę sprawcy całego zamieszania,
poczciwego brzuchacza z białą brodą. Kendall z Austinem stali w wijącej się
kolejce dzieci, z których jedne były świątecznie ubrane, inne na sportowo.
Wszystkim dzieciom towarzyszyli umęczeni rodzice.
Ale gdzie siÄ™ podziewa...
Gdzie Jake? zapytała.
Tam. Austin wskazał za siebie. Kupuje nam koktajle mleczne.
Nie bój się, ciociu. Wujek nigdzie by nie odszedł wyjaśniła Kendall.
Nie spuszcza nas z oczu.
Bo bardzo was kocha.
I rozpieszcza dodał z uśmiechem chłopiec.
68
R
L
T
To prawda! przyznała Carly. Marzyła o tym, żeby ktoś ją tak
rozpieszczał. Nie Jake. Ktoś inny. Kiedyś, w przyszłości.
Rozejrzała się. Grubas w stroju Mikołaja opuścił wielki czerwony tron.
Nic dziwnego, że kolejka się nie przesuwała.
A gdzie Mikołaj?
Poszedł nakarmić renifery wyjaśnił Austin.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]