Archiwum
- Index
- Roberts Nora Miłość na deser 01 Miłość na deser
- Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złoto
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagera 01 Powiedziałabym ci, że cię kocham ale
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Janrae Frank Journey of Sacred King 01 My Sister's Keeper
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żaglowe, które by ochroniło choć część ekwipunku w pozbawionej pokładu łodzi przed
wodą morską i deszczem. Nie przewidzieli tego wcześniej, zazwyczaj bowiem
czarnoksiężnik zapewnia sobie takie małe udogodnienia za pomocą czarów - tych
najmniejszych i najzwyklejszych, gdyż doprawdy nie trzeba szczególnej magii, aby
zmienić wodę morską w słodką i w ten sposób oszczędzić sobie trudu wożenia jej
zapasu. Ale Ged sprawiał wrażenie, że zupełnie nie ma ochoty posłużyć się swoim
kunsztem albo pozwolić Yetchowi, aby posłużył się swoim. Powiedział tylko: Lepiej
nie , a jego przyjaciel nie pytał o nic ani się nie spierał. Gdy bowiem wiatr po raz
pierwszy wydął żagiel, ogarnęło ich przykre przeczucie złego, zimne jak ów zimowy
wiatr. Port, przystań, spokój, bezpieczeństwo, wszystko to zostało za nimi. Odwrócili
się od tego. Podążali teraz szlakiem, na którym wszystkie przypadki były
niebezpieczne i żaden czyn nie był pozbawiony znaczenia. W trakcie tej podróży, w
którą się udali, wypowiedzenie najmniejszego zaklęcia mogło zmienić bieg losu i
naruszyć równowagą mocy i przeznaczenia; płynęli bowiem teraz w samo centrum tej
równowagi, w miejsce, gdzie styka się światło i ciemność. Ci, którzy są w takiej
podróży, nie mówią ani słowa nierozważnie.
Wypływając znów z portu i żeglując wokół brzegów wyspy Soders, której białe
połacie śniegu nikły we mgle na wzgórzach, Ged skierował ponownie łódz na
południe: wpłynęli teraz na wody, gdzie nie pojawiają się nigdy wielkie statki
handlowe z Archipelagu, na najdalsze peryferie Rubieży.
Vetch nie zadał ani jednego pytania na temat kursu wiedząc, że Ged nie
wybierał go, lecz popłynął tak, jak musiał popłynąć. Gdy wyspa Soders zmalała i
zbladła za ich plecami, gdy fale syczały i plaskały pod dziobem, a wielka szara równina
wodna otoczyła ich ze wszystkich stron aż po skraj horyzontu, Ged zapytał:
- Jakie lądy leżą na tym kursie?
- Na południe od Soders nie powinno być w ogóle żadnych lądów. Na
południowy wschód płynie się bardzo długo i znajduje niewiele: Pelimer, Kornay,
Gosk i Astowell, nazywany także Ostatnim Lądem. Za nimi - Morze Otwarte.
- A na południowy zachód?
- Rolomeny, jedna z wysp naszych Wschodnich Rubieży, i kilka-małych
wysepek wokół niej; potem nic, póki się nie wypłynie na Południowe Rubieże: tam są
wyspy Rood i Toom, a także Wyspa Ucha, na którą ludzie nie płyną
- My możemy - powiedział Ged kwaśno.
- Wolałbym nie - rzekł Vetch - to podobno nieprzyjemne miejsce, pełne kości i
złych znaków. %7łeglarze powiadają, że z wód koło Wyspy Ucha i Far Sorr widoczne są
gwiazdy, których nie można ujrzeć nigdzie indziej i którym nigdy nie nadano imion.
- Owszem, na statku, który przywiózł mnie po raz pierwszy na Roke, był
pewien żeglarz, który o tym mówił. Opowiadał też historie o mieszkańcach Tratw
daleko na Południowych Rubieżach, którzy nie częściej niż raz do roku przybijają do
lądu, aby naciąć wielkich kłód na swoje tratwy, a przez resztę roku, całymi dniami i
miesiącami, niewidoczni z lądu, dają się nieść prądom oceanu. Chciałbym zobaczyć te
osiedla na tratwach.
- Ja nie - rzekł Vetch, szczerząc zęby w uśmiechu. - Ja wolę ląd i mieszkańców
lądu; morze niech śpi w swoich brzegach, a ja w moim łóżku...
- Gdybym tak mógł ujrzeć wszystkie miasta Archipelagu - powiedział Ged,
który trzymał się liny żaglowej i spoglądał bacznie na rozciągające się przed nimi
szare pustkowia. - Havnor w samym środku świata, Ea, gdzie narodziły się mity, i
Shelieth, Miasto Wodotrysków na wyspie Way: wszystkie miasta i wszystkie wielkie
lądy. A także i małe lądy, dziwne wyspy Zewnętrznych Rubieży. Pożeglować wprost na
Archipelag Smocze Stado, daleko na zachodzie. Albo popłynąć na północ, w kry
lodowe, aż do samego Lądu Hogen. Niektórzy mówią, że to ląd większy niż cały
Archipelag, a inni, że to tylko połączone lodem rafy i skały: Nikt tego nie wie.
Chciałbym zobaczyć wieloryby w północnych morzach... Ale nie mogę. Muszę płynąć
tam, dokąd wiedzie mój szlak, i odwrócić się plecami do jasnych brzegów. Zbyt mi się
śpieszyło, a teraz nie mam już czasu. Przehandlowałem całe światło słoneczne,
wszystkie miasta i odległe lądy za garść mocy, za cień, za ciemność. - I tak Ged,
podobnie jak by to uczynił prawdziwy mag, przetworzył swoją trwogę i żal w pieśń, w
krótki, na wpół śpiewany lament, nie tylko dla niego samego przeznaczony; a. jego
przyjaciel w odpowiedzi powtórzył słowa bohatera Czynów Erreth-Akbego: - O,
gdybym mógł raz jeszcze ujrzeć jasne domowe ognisko świata, białe wieże Havnoru...
Tak żeglowali dalej wąską drogą pośród szerokich wodnych pustkowi.
Wszystko, co tego dnia widzieli, to była ławica srebrnych rybek zwanych pannies ,
płynąca na południe; ani razu natomiast nie wyskoczył z wody delfin, ani też szarego
powietrza nie przeciął lot mewy, ptaka murre albo rybołówki. Gdy na wschodzie
ściemniło się, a zachód poczerwieniał, Vetch wyciągnął jadło, podzielił je między Geda
i siebie i rzekł:
- Mamy i piwo w naszych zapasach. Piję zdrowie tej, która nie zapomniała
załadować do łodzi baryłki dla spragnionych i zziębniętych mężczyzn: zdrowie mojej
siostry Yarrow.
Sprawiło to, że Ged porzucił niewesołe myśli, przestał wpatrywać się przed
siebie w morze, i wzniósł zdrowie Yarrow chyba z jeszcze większym przekonaniem niż
Vetch. Wspomnienie dziewczyny pozwoliło Gedowi odczuć na nowo jej mądrą i
dziecinną słodycz. Nie przypominała nikogo ze znanych mu osób. (Czy znał w ogóle
dotąd jakąś młodą dziewczynę. Ale o tym wcale nie pomyślał).
- Ona jest jak mała rybka, jak płotka, która pływa w czystym strumieniu -
powiedział - bezbronna, ale nie można jej złapać.
Słysząc to Yetch spojrzał mu prosto w oczy z uśmiechem.
Urodzony mag z ciebie - rzeki. - Jej prawdziwe imiÄ™ brzmi Kest.
W Dawnej Mowie kest , jak Ged dobrze wiedział, oznacza płotkę: i mile
pogłaskało to jego serce. Po chwili powiedział jednak ściszonym głosem:
- Nie powinieneś był chyba zdradzać mi jej imienia. Ale Vetch, który nie uczynił
tego lekkomyślnie, odparł:
- Jej imię jest u ciebie bezpieczne, tak jak i moje. A poza tym znałeś je już,
zanim ci je zdradziłem...
Czerwień na zachodzie pogrążyła się w popiołach, a szarość popiołu w czerni.
Całe morze i niebo były zupełnie ciemne. Ged wyciągnął się do snu na dnie łodzi,
zawinięty w swój płaszcz z wełny i futra. Vetch, trzymając się liny żaglowej, śpiewał
cicho urywek z Czynów Eriladzkich, ten, który opowiada, jak mag Morred Biały
opuścił Havnor w swoim długim statku bez wioseł i jak przybywszy na wyspę Solea,
ujrzał w wiosennych sadach Elfarran. Ged usnął, zanim pieśń doszła do smutnego
końca ich miłości, do śmierci Morreda, zburzenia Enladu, do pochłonięcia sadów
wyspy Solea przez olbrzymie i zajadłe fale morskie. Przed północą obudził się i czuwał
znowu, podczas gdy Yetch spał. Mała łódz sunęła spiesznie po lekko wzburzonym
morzu, pierzchając przed silnym wiatrem, który dął na oślep przez nocny mrok,
napotykając opór w jej żaglu. Ale rozerwały się już chmury zasłaniające niebo i, zanim
nastał świt, cienki księżyc lał słabe światło na morze, jaśniejąc pomiędzy brunatnymi
na brzegach obłokami.
- Księżyca ubywa, niedługo będzie nów - zamruczał Yetch, obudzony o brzasku,
gdy na chwilę ustał zimny wiatr. Ged podniósł oczy na biały sierp ponad blednącymi
na wschodzie wodami, ale nic nie powiedział. Pierwszy nów księżyca, który następuje
po święcie Powrotu Słońca, nosi nazwę Odłogów i jest przeciwnym biegunem letnich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]