Archiwum
- Index
- Diana Hunter [Submission] Services Rendered [EC Taboo] (pdf)
- Diana Copland Grand Jete (pdf)
- Diana DeRicci Beach Bums 2 Swept Away
- Charles R Cross Room Full of Mirrors A Biography of Jimi Hendrix (pdf)
- Charles Williams Hill Girl (1951) (pdf)
- Charles Boardman Hawes The Dark Frigate (pdf)
- Dickens Charles Opowieść wigilijna (pdf)
- Charles Webb Absolwent
- Bukowski, Charles El cartero
- 22 Demon i panna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Moja dama z Charlestonu - szepnął. Uśmiechnął się do
niej z taką miłością, że straciła pewność siebie.
- Ty okropny człowieku - szepnęła. - Tak bardzo cię ko-
cham!
Roześmiał się, zachwycony.
- Moja dystyngowana żona, która świetnie się czuje,
uczestnicząc w bójce. Rozłożyłaś tego kowboja! Nigdy nie
byłem bardziej dumny z ciebie! Ale nie rób tego nigdy wię-
cej. Nie chcę, żebyś się biła, nawet żeby mnie ratować. Prze-
cież nie wiemy, czy nie jesteś w ciąży - szepnął czule.
Zarumieniła się i popatrzyła mu w oczy.
Pochylił się i pocałował ją bardzo delikatnie. Uśmiechnę-
ła się.
- Mam nadzieję, że to prawda - powiedziała żarliwie.
Oddychał ciężko.
- Jeśli chcesz, możemy się upewnić - odpowiedział gło-
sem przepełnionym namiętnością.
- Czy nie za wcześnie? - zapytała się.
Pokręcił głową.
- Myślałem o pewności dzięki wielokrotnym próbom.
Roześmiała się,
- Będziesz śpiewał kołysanki - powiedziała. - A ja będę
ich słuchała.
- Pamiętasz piosenkę, którą napisałem. „Choices"? - za-
pytał, patrząc jej w oczy. Przytaknęła. - Napisałem ją dla nas.
To prawda - dodał, bo Mandelyn wyglądała na zaskoczoną.
PANNA Z CHARLESTONU
— Chciałem ją zaśpiewać tobie któregoś dnia, żebyś się mną
zainteresowała. Żebyś wiedziała, co czuję.
Westchnęła, przygnębiona.
- A ja byłam tak zazdrosna o Patty, że nie usłyszałam jej
słów.
- Zaśpiewam ci dziś w nocy - szepnął.
- Ale my siedzimy w wiezieniu - jęczała.
- Lada moment przyjadą Patty i Jake, żeby wpłacić za
nas kaucję - przypomniał jej. Uśmiechnął się czule.
- Nie martw się kochanie. Wszystko się dobrze ułoży.
Następnym razem nie będę się bił, tylko przeklinał. Dobrze?
Wybuchnęła śmiechem.
- Zgoda, ale się nie zmieniaj, dobrze? Kocham cię takie-
go, jaki jesteś.
Przyglądał się jej przez chwilę, zanim powiedział:
- Nie jestem dżentelmenem.
- A ja nie jestem damą. Przypominasz sobie ubiegłą noc?
- wyszeptała.
Zadrżał i pocałował ją szybko.
Przyglądało im się dwóch wstawionych mężczyzn. Man-
delyn wydawało się, że poznaje ich jako uczestników bójki.
- Czy to nie ta brunetka, która wylała na mnie wodę
z wazonu? - zapytał jeden, patrząc na nią zmrużonymi
oczami.
- Jest do niej podobna.
- Nastąpiła mi na stopę i walnęła kolanem.
- To ona.
Krępy mężczyzna się uśmiechnął, zerkając na Carsona.
- Szczęściarz z niego - wybełkotał.
Carson popatrzył na niego z lekkim uśmiechem.
153
PANNA Z CHARLESTONU
- Nie wiesz nawet połowy, bracie - powiedział półgło-
sem i znowu pocałował żonę.
Mandelyn uśmiechnęła się, czując upojny zawrót głowy,
jak po wypiciu szampana.
- Kochanie, a jeśli chodzi o tę bójkę...
- To?
Uśmiechnęła się.
- Moglibyśmy ją kiedyś powtórzyć? - zapytała z prze-
korą.
Zaskoczony Carson nie odpowiedział, ale to jej nie prze-
szkadzało. Już planowała noc poślubną i szeptem opowiadała
o niej zachwyconemu małżonkowi.
154
[ Pobierz całość w formacie PDF ]