Archiwum
- Index
- Roberts Nora Miłość na deser 01 Miłość na deser
- Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złoto
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagera 01 Powiedziałabym ci, że cię kocham ale
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Janrae Frank Journey of Sacred King 01 My Sister's Keeper
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wygląda, jakby wyjeżdżała na wakacje nad morze, a nie opuszczała
Spence w aurze niedopowiedzeń i wstydu.
IdÄ™ za niÄ… do frontowych drzwi.
- Panno Moore?
Zapina na nadgarstku guziki rękawiczki i prostuje palce.
- Panno Doyle, co panią tutaj sprowadza? Czy nie omija pani ważna
okazja towarzyska?
- Panno Moore - mówię, ale głos więznie mi w gardle. - Bar dzo mi
przykro.
Uśmiecha się blado.
- Tak, mogę w to uwierzyć.
-%7łałuję... - Milknę, starając się nie rozpłakać.
- Dałabym pani moją chusteczkę, ale obawiam się, że już ją pa ni ma.
- Przepraszam - szepczę, przypominając sobie chusteczkę, którą mi dala po
ataku Pippy. - Proszę mi wybaczyć.
- Tylko jeśli pani wybaczy sama sobie.
Kiwam głową. Rozlega się pukanie. Panna Moore nie czeka na Brigid.
Otwiera szeroko drzwi, pokazuje woznicy swój kufer i pa trzy, jak
mężczyzna ładuje go do powozu.
- Panno Moore...
- Hester.
- Hester - powtarzam w poczuciu winy za przywilej używania jej imienia.
- DokÄ…d pani pojedzie?
- Chętnie trochę popodróżuję. A potem znajdę mieszkanie gdzieś w
Londynie i zatrudniÄ™ siÄ™ jako guwernantka.
Woznica jest gotów. Panna Moore kiwa do niego głową. Kiedy odwraca
się do mnie, w jej głosie brzmi wahanie, ale moje dłonie ujmuje
stanowczym gestem.
-Gemmo... Gdybyś kiedyś czegokolwiek potrzebowała... - Przerywa w
poszukiwaniu słów. - Chcę powiedzieć, że wydajesz się całkiem inna od
pozostałych dziewcząt. Być może twoim prze
znaczeniem nie są podwieczorki taneczne i odpowiednia zastawa stołowa.
Niezależnie od tego, jaką drogę życiową wybierzesz, mam nadzieję, że
obejmie ona również mnie i że zechcesz mnie kiedyś odwiedzić.
Dreszcz przebiega po moich ramionach. Jestem tak bardzo wdzięczna
pannie Moore. Nie zasługuję na jej dobre serce.
- Zrobisz to? - upewnia siÄ™.
- Tak - słyszę, jak odpowiadam.
Z wysoko uniesioną głową wypuszcza moje dłonie i zdecydo wanym
krokiem kieruje się w stronę powozu. W połowie drogi od wraca się.
- Musisz znalezć sposób, żeby te martwe natury zrobiły się in teresujące.
Potem wsiada do powozu i dwukrotnie stuka w dach. Konie, rżąc cicho i
wyrzucając kopytami błoto, pędzą kłusem do bramy. Patrzę, jak powóz
maleje w oddali, a potem skręca i rozpływa się w nocy. Panna Moore
odeszła.
ROZDZIAA TRZYDZESTY PITY
Pół do jedenastej pani Nightwing robi obchód, żeby upewnić się, iż jej
owieczki są bezpieczne - leżą wygodnie w łóżeczkach z dala od złych
wilków. Gdy zegar na parterze wybija północ, do naszych drzwi skrobią
Pippa i Feiicity, dając nam znać, że moim bezpiecznie wyjść na ostatni
wspólny wieczór.
- Jak się wydostaniemy? - pytam. - Drzwi są zamknięte. Felicity kiwa
kluczem zawieszonym na palcu.
- Molly, pokojówka z góry, była mi winna przysługę, po tym jak ją
przyłapałam ze stajennym. A teraz ubierajcie się.
#
Jaskinie witają nas po raz ostatni. Noce zrobiły się chłodniejsze, więc w
poszukiwaniu ciepła zbijamy się w gromadkę nad ostatnią świecą. Gdy do
moich przyjaciółek dociera, że nie zabiorę ich do międzyświata, są
wściekle.
- Ale dlaczego nas nie wezmiesz? - wola Pippa.
- Powiedziałam ci. Nie czuję się dobrze.
Nie zamierzam już przechodzić przez lśniące drzwi. Zamiast tego
podszlifuję francuski. Popracuję nad właściwą postawą. Na uczę się dygać
i rysować ładne obrazki. Będę zachowywać się tak jak tego chcą -
bezpiecznie. I nigdy już nie stanie się nic złego Mogę udawać, że jestem
kimś innym niż w rzeczywistości, a jeśli będę udawać wystarczająco
długo, to sama w to uwierzę. Mamie się to udało.
Pippa klęka u moich stóp i jak dziecko kładzie mi głowę na ko lanach.
- Proszę, Gemmo. Kochana, kochana Gemmo! Pozwolę ci po nosić moje
koronkowe rękawiczki. Dam ci je na zawsze!
- Nie! - Mój krzyk odbija się od ścian jaskini. Pippa opada na ziemię i
obraża się.
- Fee, ty z niÄ… porozmawiaj. Ja sobie nie radzÄ™. Felicity jest zaskakujÄ…co
spokojna.
- Wydaje się, że dzisiejszej nocy nic nie poruszy Gemmy.
- To co zrobimy? - zawodzi Pippa.
- Zostało jeszcze trochę whisky. Napij się. - Feiicity wyciąga do połowy
opróżnioną butelkę ukrytą w skalnej szczelinie. - Dzięki te mu zmienisz
zdanie. - Bierze dwa Å‚yki i macha mi butelkÄ… przed no sem. WstajÄ™ i
przesiadam się na inny głaz. - Nadal gniewasz się za pannę Moore?
- Między innymi. - Gniewam się. że tak okropnie ją zawiodły śmy.
Gniewam się, że moja mama jest kłamczucha i morderczynią. %7łe mój
ojciec jest uzależniony. %7łe Kartik mną pogardza. %7łe wszyst ko, czego się
tknę, zle się układa.
- Dobrze - odpowiada Feiicity. - Więc idz i się dąsaj. Kto chce się napić?
Jak mam im powiedzieć to. co wiem? |a wcale nie chcę tego wiedzieć.
Chciałabym wymazać to, co się stało, wrócić do tego pierwszego dnia w
międzyświecie, kiedy wszystko wydawało się możliwe. Feiicity podaje
butelkę w kółko i wkrótce przyjaciółki są zarumienione, mają szklisty
wzrok i trochę im cieknie z nosów z powodu nagiego ciepła, które czują
dzięki whisky krążącej w ich żyłach. Feiicity wiruje po jaskini, recytując
wiersz.
Lecz swym arrasem wciąż się cieszy.
Wplatać magiczne sceny spieszy,
Bo w noc samotną nieraz słyszy:
Z ognia, w żałobie idą piesi
Z muzykÄ… hen. do Camelot.
- Och, tylko nie to - jęczy Ann, opierając głowę o kamień.
Felicity szydzi ze mnie tym poematem. Wie, że przypomina mi on o
pannie Moore. Jak tańczący derwisz rozkłada ramiona i w uniesieniu
wiruje coraz szybciej.
Gdy księżyc świecił nocą błogą,
Kochanków para szła tą drogą,
,. Tych cieni oczy znieść nie mogą",
Westchnęła Pani z Shcdott.
Opiera się dłońmi o ścianę jaskini, chroniąc się przed upad kiem.
Przetacza się po chropowatej powierzchni, aż znów staje twarzą do nas.
Pasma włosów mokre od potu przyklejają jej się do czoła i do policzków.
Ma dziwny wyraz twarzy.
- Pip. kochanie, naprawdę chcesz zobaczyć swojego rycerza?
- Nade wszystko!
Felicity chwyta przyjaciółkę za rękę i ciągnie ją do wyjścia z ja skini.
- Poczekajcie na mnie! - wola Ann, ruszajÄ…c za nimi. WysypujÄ… siÄ™ w noc
jak plemię Beduinów, a ja idę za nimi
Zimne powietrze w zetknięciu z wilgotną skórą przyprawia nas o wstrząs.
- Felicity, co ty zamierzasz zrobić? - pytam.
- CoÅ› nowego - droczy siÄ™ ze mnÄ….
Niebo, przedtem obojętne, teraz pulsuje milionem gwiazd, Zwieci
wczesnojesienny księżyc, zloty jak masło, unosząc się wyso ko nad
rzadkimi smugami chmur, które mówią wszystkim, że wkrótce nadejdzie
czas żniw, czas, gdy rolnicy wzniosą kufel za le gendamy mord na Johnie
Barleycornie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]