Archiwum
- Index
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
- Le Guin Ursula K. Ziemiomorze 01 Czarnoksieznik z Archipelagu
- Czarnoksiężnik Barret William E
- 0914. Palmer Diana W pogoni za szcz晜›ciem
- D074. Riggs Paula Detmer CzśÂ‚owiek honoru
- Zeszyt Sutr
- Angela F
- Współczena filozofia polityczna
- Angielski II zaliczenie
- Zygmuntowskie czasy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
grzbiecie. Postać ta nie wzbudzała lęku, raczej śmiech.
Kucając nad małymi, tańczącymi lalkami, wyciągnął swoją długą łapę, by je pogłaskać i zebrać
razem. Przewracał błogo wyłupiastymi oczami i szeptał do nich Gene wyraznie rozró-
żniał słowa: Jesteście szczęśliwe, moje dzieci, takie szczęśliwe! I kochacie mnie, swojego ojca,
który was stworzył. Uklęknijcie przede mną! Lalki padły na kolana, unosząc jednocześnie z czcią
ręce. Teraz tańczcie dalej...
Nagle odwrócił się i lalki padły bez życia.
Na co się to zda? zapytał. Co ja robię? Rozmawiam jedynie sam ze sobą.
Wtem jego wzrok padł na Gene'a i jego towarzyszy. Z cichym okrzykiem zdumienia usiadł na swych
lalkach i otworzył szeroko usta. Po chwili zerwał się na nogi.
Ludzie! Ludzie! wykrzyknął, po czym popatrzył podejrzliwie w niebo. Orcher, czy to twój
kolejny żart?
Jeżeli spodziewał się odpowiedzi, to się nie doczekał. Pospieszył w stronę przybyłych.
Ludzie! zawołał. Ludzie! To niemal nieprawdopodobne, ale przecież widzę prawdziwych
ludzi! Ledwo mogę w to uwierzyć!
Dotykał ich podszczypując, poszturchując, szarpiąc za ubrania. Kiedy zbliżył się do Siwary,
dziewczyna złapała Gene'a za rękę. Człowiek-ryba spojrzał na nią z wyrzutem.
Boisz się mnie? Mnie? odrzucił głowę do tyłu, śmiejąc się do rozpuku. Coś takiego, a to
dopiero zabawne. Bać się mnie!
Nie rozumiem, co on mówi odezwała się Siwara do Gene'a. Myślisz, że jest grozny?
Kaspel wyciągnął nóż z pochwy.
Naprawdę go nie rozumiecie? Bo ja tak. Nie posiada się z radości na nasz widok
powiedział Gene.
Siwara podejrzliwie przyjrzała się gospodarzowi.
Mam nadzieję, że nie chce nas zjeść odparła. Cóż to? Czyżby potrafił czytać w moich myślach?
Bo nagle dziwne stworzenie przestało się śmiać i popatrzyło na nią żałośnie.
Oczywiście, że nie chcę wam zrobić żadnej krzywdy.
Ale Siwara wciąż go nie rozumiała.
W tym jest coś osobliwego powiedział Gene. Ja rozumiem twoją mowę, a moi przyjaciele nie.
Mam na imię Gene nie używał nazwiska, kiedy się okazało, że Siwara, Kaspel i Froar nie mają
nazwisk. To jest księżniczka Siwara z Nanich, a to Kaspel, jej minister. Tam stoi Froar dodał
niechętnie.
Dziewczyna spojrzała na Gene'a ze zdumieniem.
Potrafisz z nim rozmawiać! Przedstawiasz nas!
Dziwaczne stworzenie położyło dłoń na piersi.
Ja jestem Yanuk powiedział, po czym podszedł, aby znowu ich dotknąć. Kaspel był
trochę zdenerwowany, Froar stał sztywno i wyniośle, a Siwara schowała się za Gene'a. To
cudownie móc znowu z kimś rozmawiać! Jesteście pierwszymi istotami ludzkimi, które widzę od
wyciągnął palce, jakby licząc wielu wieków. Ludzie! I jak pięknie odziani! Mówiąc o ubraniu
spojrzał z niechęcią na swój wydatny brzuch przepraszam, ale nie spodziewałem się gości.
ChwileczkÄ™.
Odwrócił się pospiesznie i pochylił nad mchem. Co z nim robił? Przybyszom wydawało się, że
przesuwa po nim dłońmi, najpierw w jedną stronę, a potem w drugą. Następnie wyprostował się: w
ręku trzymał szarfę, utkaną z żółtego mchu, którą się zgrabnie przepasał.
No, teraz lepiej. Dlaczego ta dziewczyna jest taka nieufna? zapytał Gene'a. Czy to twoja
małżonka?
Chyba tak odpowiedział Gene. Nie zostało to jeszcze ostatecznie zadecydowane.
Ona jest księżniczką, a ja nikim. Mówiąc szczerze, w ogóle nie należę do tego świata.
Towarzyszka powiedział Yanuk, wznosząc oczy do nieba. Tego właśnie pragnę.
Modliłem się do Orchera, ale powiedział, że nie stworzy mi żony, gdyż chce mnie ukarać.
Jestem straszliwie samotny.
Kto to jest Orcher? zapytał Gene.
To on zbudował ten gród. Widzę, że interesuje was moja osoba. Ale czemu tak tu stoimy! Chodzcie
ze mną ruszył przed siebie, zapraszając ich uprzejmym gestem ręki.
Gene pospieszył za nim, tłumacząc pozostałym słowa stwora.
To zastanawiające, że ty rozumiesz, co on mówi, a my nie powiedziała Siwara.
Przyczyną tego nie może być telepatia czy pewne wyjątkowe właściwości naszej atmosfery.
Musi istnieć jakiś inny powód.
Yanuk wyprowadził ich z ogrodu przez jedne z ogromnych drzwi i skierował się na gó-
rę. Podłoga została tu czysto zamieciona. Schody były bardzo długie. Na ich szczycie zrobili zwrot i
zaczęli wchodzić na kolejne piętro. Potem na trzecie, czwarte, aż się zmęczyli. Tylko Yanuk był
niestrudzony. Wskakiwał na stopnie, a brzuch podskakiwał mu niczym świętemu Mikołajowi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]