Archiwum
- Index
- Roberts Nora Miłość na deser 01 Miłość na deser
- Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złoto
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagera 01 Powiedziałabym ci, że cię kocham ale
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Janrae Frank Journey of Sacred King 01 My Sister's Keeper
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
promieniował taki żar i nienasycenie, iż zastanawiała się
tylko, czy kiedykolwiek spełni choć część jego pragnień.
Chciałaby móc powiedzieć, że lgną do siebie duszą
i ciałem. O jego duszy wiedziała jednak niewiele,
a tak naprawdę lgnęły do siebie ich ciała - z nieznośnej,
nieposkromionej żądzy. Wystarczyłoby jej na długo,
być może na lata wzajemnej fascynacji, może jedno
bez drugiego nie potrafiłoby żyć, ale Tiffany pragnęła
więcej. Joel był jak samotny myśliwy, samowystar
czalny, daleki, niedostępny. Ona tego nie rozumiała
i wierzyła, że znajdzie się jakaś furtka. Należała do
ludzi, którzy wszystko muszą wiedzieć i rozumieć,
nawet uczucia rozbierajÄ… na czynniki pierwsze. CzczÄ…
porzÄ…dek i konsekwencjÄ™.
ROZBITKOWIE 117
- Naprawdę mnie pocieszyłeś, Joel, jestem ci za to
ogromnie wdzięczna, ale sama wiem, że nie mogę
zostać.
- Z powodu dzisiejszego występu? To tylko jeden
błąd, uparciuchu.
- O jeden za dużo. Nie umiałabym od tych ludzi
niczego wymagać. Patrzeć im spokojnie w oczy. Musisz
znalezć kogoś naprawdę dobrego, Joel. Kogoś, kto
pociągnie ten wózek do przodu, w tym samym
kierunku, ale skuteczniej, pewniejszą ręką.
- Będę się upierał przy tobie, Tiffany.
- Nie. Tu potrzeba zawodowca, energicznego, sto
razy odważniejszego ode mnie. Takiego, który nie
będzie się bał własnych błędów i z każdego potrafi
wybrnąć, zamiast płakać szefowi w rękaw. Pewnie, że
miałam jakieś atuty, mnóstwo pomysłów i dobrych
chęci, ale to nie zmienia faktu, że jestem zwyczajną
amatorką o słabych nerwach.
- Nie przesadzaj.
- Jestem zdecydowana.
- Za nic nie zmienisz zdania? - Wypatrywał w jej
oczach cienia wątpliwości.
- Nie.
- No i bardzo dobrze. - Opadł na plecy od
prężony, z błogim wyrazem twarzy. - To znaczy,
że wcale ci na tym nie zależy. I nie będziemy
się musieli ukrywać. Zamieszkaj ze mną w Leisure
Island, Tiffany.
Na końcu języka miała ochocze tak", bo niczego
bardziej nie pragnęła, niż być z Joelem. Wtem
jakiś nagły impuls odebrał jej głos. Dziesiątki pytań
zaczęły bombardować i tak już zagmatwane myśli,
ale na to jedno jedyne musiał wreszcie odpowiedzieć.
Tajemnica sprzed dwudziestu lat zadręczyłaby ich
wcześniej czy pózniej, przez samo to, że była ta
jemnicÄ….
118 ROZBITKOWIE
- Powiedz mi... - błagała i wzrokiem, i pieszczotą,
po której Joel spodziewał się wszystkiego, tylko nie
rozdrapywania starych ran.
- Zmiało, co tylko zechcesz - zachęcał rozbrajającym
uśmiechem.
- Powiedz mi... - zmieniła głos - kto wtedy zginął?
Za czyją śmierć ktoś cię obwinia?
Uśmiech Joela zamienił się w kamienny grymas,
straszny i nieprzenikniony. Nie próbował umykać
wzrokiem, ale te oczy nie miały żadnego wyrazu, była
w nich tylko ciemność i przepaść.
Tiffany przeszył dreszcz strachu. Wstrzymała od
dech, nie wiedząc, co się dalej stanie. Popełniała
niewątpliwy gwałt na jego duszy, skoro on nie miał
ochoty się otwierać, ale jeśli tak będzie zawsze...
- Czy to się teraz liczy? - spytał beznamiętnym
głosem, jakby pod wpływem szoku opuściły go wszelkie
namiętności.
- Nie znam odpowiedzi. To ty musisz mi wszystko
wytłumaczyć.
Czuła jego niechęć, domyślała się pojedynku, jaki
toczył sam z sobą, a kiedy się w końcu odezwał,
w każdym słowie słychać było dotkliwy ból.
- Nazywała się Mary-Beth Macauley.
Tiffany rozpaczliwie zapragnęła dzielić z nim ten
ból i natychmiast pożałowała swej ciekawości. Ale
słów się nie cofa. Odpowiedz, której się przestraszyła,
nie mogła zawisnąć w powietrzu.
- Była wtedy z tobą na łodzi?
- Tak.
- Z twoim dziadkiem.
- Tak.
- Kochałeś ją, Joel?
- Tak.
%7ładnych dwuznaczności, wahania w głosie. %7ładnego
tłumaczenia, że był wtedy za młody na miłość. Suche
ROZBITKOWIE
119
fakty. On i Mary-Beth wspólnie ryzykowali życiem.
On wrócił sam i tego mu nie wybaczyli.
Nie chciała zadać następnego pytania, ale pomyślała
zrozpaczona, że nie rozwieje inaczej straszliwego
podejrzenia...
- Czy Mary-Beth miała szafirowe oczy?
- SkÄ…d wiesz? - WzdrygnÄ…Å‚ siÄ™, najwyrazniej
zaskoczony. - Stary Garret o wszystkim ci opo
wiedział?
- Niezupełnie. Nigdy nie mówił o żadnej dziew
czynie.
A więc zapomniał, co sam powiedział na Liberty"
w ich pierwszy wieczór: Przeklęte oczy... czy masz
pojęcie, co ze mną robisz?" Ale ona nie zapomniała.
Kiedy całował ją wtedy nieprzytomnie, zatracił się we
wspomnieniach o tamtych oczach i tamtej dziewczynie,
którą kochał i stracił.
Joel starał się nad sobą panować. Chował gorzki
grymas ust i złe błyski w oczach.
- Czy te szczegóły mają dla ciebie jakieś znaczenie?
- spytał głosem wypranym z wszelkich emocji.
Mary-Beth nie żyła. Od dwudziestu lat, krzyczała
bezgłośnie Tiffany, powstrzymując łzy. Mary-Beth
była duchem, a ona kobietą z krwi i kości, którą
przed chwilą trzymał w ramionach, z którą pragnął
dzielić życie.
Jak długo? Nie wiedziała. Joel nie obiecywał stałości.
Może powinna na nią liczyć, a może zawiedzie się
i tym razem. Przysięgała sobie co prawda, że już
nigdy więcej luznych" związków, w których jedna
strona cierpi, a druga istotnie jest luzna". Z drugiej
strony nie wierzyła, że duch Mary-Beth opuści ich
kiedykolwiek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]