Archiwum
- Index
- Herries Anne Dom na urwisku
- zycie to jest teatr
- 259. Mortimer Carole Przyjć™cie w Paryśźu
- George, Kelsy Deja You (Cerr
- Sarah Winn The Silver Heiress
- Noc listopadowa Wyspianski
- CyberPunk 2020 Reference Book Ver.5
- Wright Austin Tony i Susan (pdf)
- Star Fire Ingo Swann
- James Fenimore Cooper Oak Openings (PG) (v1.0) [txt]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W stołówce zakładowej Tommy i Irenę zjedli po talerzu zupy i pobiegli na wydział. Zaczęli
sortować raporty z przesłuchaniami małżonków Lówander, kiedy pojawił się Hannu Rau-hala
z dużą staromodną walizką z brązowej skóry w ręce.
- Cześć! Mam dla was dochodzenie w sprawie pożaru - powitał ich.
Postawił walizkę na podłodze i wyjął z kieszeni jeansów grubą kopertę.
Ten człowiek musi być chyba jasnowidzem" - pomyślała Irenę.
Ani Tommy, ani ona sama nie prosili go, a on wyszukał dokumentację z dochodzenia w
sprawie podpalenia willi Lówanderów. Ponieważ znali wynik, koperta mogła poczekać.
Walizka była o wiele bardziej interesująca.
- Czy jest to walizka ze strychu? - spytała Irenę.
- Tak. Została przejrzana w laboratorium. Dwie pozostałe dostaniemy jutro. Prawdopodobnie
znajdują się na nich jakieś ślady - odpowiedział Hannu.
- Co za ślady?
- Nie mam pojęcia.
Irenę podeszła zdecydowanym krokiem do walizki, chwyciła za rączkę i postawiła na biurku.
- Do kogo należała?
- Wewnątrz jest napisane: Lovisa Lówander.
Walizka była zamknięta, a klamry ciężko chodziły z powodu rdzy. W końcu z oporem puściły
i Irenę podniosła do góry wieko. Na samym wierzchu leżała wyjściowa sukienka należąca do
siostry ze szpitala Sophiahemmet. Pomiędzy pożółkłymi rogami kołnierzyka przypięta była
starannie srebrna broszka.
Irenę nie wierzyła swoim oczom. Kiedy się ocknęła po pierwszej niespodziance, podniosła
ostrożnie sukienkę. Była identyczna jak ta, w której ukazała się im Siv Persson, ale ta była w
rozmiarze dziecięcym.
- Jeszcze jedna sukienka pielęgniarki. Chociaż przypominam sobie, że Siv Persson
wspomniała, że mama Sverkera Lówandera też była siostrą ze szpitala Sophiahemmet.
- Bardzo krótka - stwierdził Hannu.
- Musiała mieć mniej niż metr pięćdziesiąt. Chyba sto czterdzieści. Niespotykanie mała i
szczupła.
Pod sukienką leżał czepek i fartuch, również tak małe, że nie było wątpliwości, że należały do
właścicielki sukienki. Zaczęli z wielką ostrożnością wyjmować zawartość walizki i układać w
stos na biurku. Oprócz stroju pielęgniarki była tam para czarnych, bardzo solidnie
wykonanych czółenek. Rozmiar butów według oceny Irenę nie był większy niż 34. Pod
ubraniami leżało kilka fotografii w ramkach owiniętych w srebrny papier. Pierwsze, które
rozwinęli, pochodziły ze ślubu Hildinga i Lovisy Lówander. W lewym rogu znajdowała się
pieczÄ…tka atelier. Czarnym tuszem, bardzo wyszukanym stylem, wypisano rok 1936. Para
nowożeńców sprawiała ujmujący widok. Hilding stał wyprostowany jak struna, z prawą ręką
opierajÄ…cÄ… siÄ™ na pole fraka, a lewÄ… na
prawym ramieniu panny młodej. Ten mężczyzna rzeczywiście był urodzony do noszenia
fraka. Wysoki i przystojny, z pewną siebie miną patrzył w stronę aparatu fotograficznego.
Postawa, rysy twarzy i gęste włosy wskazywały wyraznie na pokrewieństwo Hildinga ze
swoim synem. Irenę przyjrzała się dokładniej, aby sprawdzić, czy turkusowe jak morze oczy
Sverker odziedziczył też po ojcu. Ale tu się zawiodła. Fotografia była z pewnością
kolorowana, ale oczy Hildinga były bez dyskusji szaroniebieskie. Przeniosła swoją uwagę na
postać Lovisy. Sięgała swojemu mężowi ledwie do piersi. Patrzyła także prosto w aparat, ale
jej ręce były mocno zaciśnięte wokół szypułek przeogromnego bukietu z róż i bławatków.
Chyba jednak panna młoda była za mała, a nie bukiet za duży. Na czubku głowy miała upięty
welon, sukienka z kołnierzykiem pod szyją i długimi rękawami uszyta była z grubego, białego
jedwabiu.
Trzej policjanci długo przyglądali się fotografii bez słowa komentarza. W końcu odezwał się
Tommy. -----Nie miała chyba nawet metra czterdzieści?
- Wygląda jak małe dziewczątko - dodał Hannu. Irenę policzyła szybko w pamięci, zanim
wtrąciła swoje trzy grosze.
- Lovisa miała trzydzieści dwa lata, gdy wyszła za mąż za Hildinga. Byli małżeństwem przez
jedenaście lat, zanim urodził się Sverker.
- Musiała mieć duże problemy z urodzeniem dziecka - stwierdził Tommy.
Zabrzmiało to bardzo rzeczowo. Ale w końcu jak się brało udział w porodzie trójki własnych
dzieci, to ma siÄ™ jakieÅ› kompetencje.
Jeszcze większe zdziwienie Irenę wywołał fakt, że koloru oczu Sverker nie odziedziczył też
po matce. Jej były brązowe, a twarz miła, ale przeciętna. Spod welonu wystawały czarne,
kręcone włosy. Sverker wrodził się w ojca. Dwa inne zdjęcia pokazywały Sverkera w wieku
dziecięcym. Oba oprawione
w ciężkie srebrne ramy. Jedno przedstawiało go tuż po urodzeniu, drugie w wieku trzech lat.
Wykonano je w atelier. Pozował z misiem przyciśniętym do piersi i uśmiechał się do
fotografa. Z dużych, zielononiebieskich oczu biła prawdziwa radość. W małym, zawiniętym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]