Archiwum
- Index
- Webb Peggy Œwišteczna przepowiednia
- Krentz Jayne Ann Eclipse Bay 03 Koniec lata
- Gordon Dickson Time Storm
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Jack Kerouac On the Road
- Anderson Evangeline Pełna Ekspozycja
- zycie to jest teatr
- Greg Bear Queen of Angels
- Charlie Richards Accepting Caladon's Scales
- Nowacka Ewa Kilka miesiecy cale zycie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przystojny, czarujący, elokwentny. Przyszły prawnik. Wątpię, czy ktoś
powiedziałby o nim, że to uliczny chuligan albo łobuz, który rzucił szkołę.
Pan Thunderhawk zbył jej argument machnięciem ręki.
Bundy był szaleńcem.
To samo mówiono o Picassie, Edisonie i Einsteinie odparła a
proszę zobaczyć, jaki mieli wkład w rozwój świata.
Parsknął śmiechem, podnosząc kieliszek.
Nie da się też nie zauważyć, że żaden z nich nie zajmował się
egzekwowaniem prawa.
Gabe zaszurał krzesłem o podłogę i odsunął się od stołu.
I tym miłym akcentem powiedział, sięgając po dłoń Andi chyba
się z wami pożegnamy.
132
RS
Andi rozumiała już, skąd bierze się jego determinacja, by odnieść
sukces, i naprawdę go za to szanowała. Ojciec wciąż beształ go za wybór
drogi zawodowej i szydził z niego, przywołując sukcesy, które odnosili jego
pozostali synowie. W tej sytuacji Gabe mógł ugiąć się pod ciężarem krytyki
i stracić cały zapał do działania.
Rozumiała jego motywację, lecz to nie poprawiło jej samopoczucia.
Miała wyrzuty sumienia, że zepsuła pierwsze urodziny jego bratanka.
Zerknęła na niego ukradkiem. Jechał z zaciśniętymi zębami, trzymając
kurczowo kierownicę. Dojeżdżali już do domu i przez całą drogę Gabe nie
odezwał się ani słowem. Ona także milczała.
Gabe...
Nic nie mów przerwał jej ostro.
Skąd wiesz, co chciałam powiedzieć? Zmarszczyła brwi.
Chciałaś mnie przeprosić, a to nie jest konieczne.
Właśnie że jest. Nie powinnam była mówić tego wszystkiego
twojemu ojcu. Zepsułam twojemu bratankowi urodziny.
Potrząsnął głową.
Niczego nie zepsułaś. Nawet gdyby cię tam nie było, wynikłaby
dokładnie ta sama kłótnia. Spojrzał na nią. Ale muszę przyznać, że
argument z Tedem Bundym zrobił na nich wrażenie. Parsknął śmiechem.
Założę się, że ojciec ciągle się nad tym głowi.
Andi uśmiechnęła się mimo poczucia winy. Nie obraz się, ale twój
ojciec to świętoszkowaty snob.
Nie obrażę się, bo to prawda. Znów na nią zerknął, po czym
przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie, objÄ…Å‚ ramieniem i ze wzrokiem utkwionym w
drodze, przytulił do swojego boku. Dzięki, że mnie broniłaś. Nie musiałaś
tego robić.
133
RS
Jak mogłabym cię nie bronić? Przecież też pracuję w policji. Miałam
tam siedzieć i słuchać, jak ci dogryza, skoro przy okazji obrywało się i
mnie? Nie ma mowy.
Pocałował ją w czubek głowy.
Nie bierz tego do siebie. Jest zaślepiony tym, co uważa za moje
porażki. Wątpię, czy w, ogóle zdawał sobie sprawę, że obraża też ciebie.
Położyła dłoń na jego udzie.
Nie jesteś nieudacznikiem, Gabe. Nie pozwól, żeby ojciec cię
obrażał.
Odsunął się i spojrzał na nią z udawanym zaskoczeniem.
Czy ja się nie przesłyszałem? Naprawdę usłyszałem komplement z
ust detektyw Andrei Matthews?
Zachowywałam się wobec ciebie aż tak okropnie?
Skrzywiła się.
A czy niedzwiedzie...
Zatkała mu usta dłonią.
Dobra, rozumiem. Ale jeśli bywam dla ciebie okropna, to nie
dlatego, że wątpię w twój talent. Po prostu nie odpowiadają mi twoje
metody.
Moje metody? powtórzył. Przecież postępuję zgodnie z przyjętą
procedurÄ….
Teoretycznie tak. Ale ważna jest praca zespołowa, a ty, zdaje się,
wolisz pracować sam.
Najważniejsze, żeby zadanie było wykonane. A ile osób się do tego
przykłada jedna czy osiem, czy to ważne?
Głęboko wciągnęła powietrze, szukając wyjaśnienia, które nie
zabrzmiałoby zbyt wojowniczo.
134
RS
W ciągu kilku miesięcy naszej wspólnej pracy to nigdy nie stanowiło
problemu. Ale muszę wiedzieć, że mogę polegać na moim koledze. %7łe mnie
osłoni.
Sądzisz, że nie możesz na mnie polegać?
Nie wiem czy mogę, czy nie. I właśnie w tym tkwi problem. Kilka
razy zdarzyło się, że zacząłeś działać na własną rękę, a o mnie zupełnie
zapomniałeś.
Zajmowaliśmy się przesłuchiwaniem ludzi. Nie groziło ci żadne
niebezpieczeństwo.
Tego nie wiesz. Nawet najbardziej niewinna sytuacja może się
skończyć tragicznie.
Zasępiony, cofnął ramię, którym ją obejmował, i położył dłoń z
powrotem na kierownicy.
Dobra. Rozumiem, o co ci chodzi.
Jasna cholera!
Andi? Gabe upuścił gazetę, którą przed chwilą otworzył, i ruszył
biegiem. Co się stało? spytał, wpadając do jej sypialni. Zatrzymał się
gwałtownie i bez słowa rozejrzał wokół. Pokój wyglądał jak po przejściu
huraganu. Pościel była podarta na strzępy, pierze z poduszek słało się
wszędzie i unosiło się wokół jego stóp. Z samego środka materaca sterczał
nóż, wbity po samą rękojeść.
Powoli przeniósł wzrok na toaletkę, przy której, odwrócona do niego
plecami, stała Andi. Wpatrywała się w lustro. Ktoś nabazgrał na nim
czerwoną szminką słowo dziwka".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]