Archiwum
- Index
- Forgotten Realms Anthologies 03 Realms of Magic
- Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates
- Cooper McKenzie [Menage Amour 161 Club Esotera 03] Minding Mistress (pdf)
- Dena Garson [Emerald Isle Fantasies 03] Ghostly Persuasion [EC Twilight] (pdf)
- Ian Rankin [Jack Harvey 03] Blood Hunt (v4.0) (pdf)
- Alan Dean Foster The Damned 03 The Spoils of War (v1.0) (Undead)
- Harry Turtledove War Between the Provinces 03 Advance and Retreat
- 791. Weston Sophie Weselne dzwony 03 Zakochany książę
- Greene Jennifer Zapach lawendy 03 Szalenstwo chwili
- Burrows Annie Niemoralna propozycja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Potem poczuł delikatny materiał owijający się wokół jego prawego nadgarstka.
Otworzył jedno oko. Piersi Octavii otarły się o jego tors, kiedy nachyliła się, by przymocować
do słupka drugi nadgarstek. Otworzył drugie oko.
- Co się dzieje? - zapytał leniwie.
Usiadła na nim okrakiem i uśmiechnęła się powoli.
- Teraz moja kolej.
- Och!
Tuż przed świtem poczuła, że Nick wstaje. Była skonsternowana. Czuła żal i swego
rodzaju urazę. Otworzyła oczy i patrzyła w ścianę, nasłuchując kroków jego bosych stóp na
podłodze.
Jasne, że wychodził. Niby czego się spodziewała? Tego, że zostanie do rana? I po co?
Mieli zwyczajny wakacyjny romans.
Ale nie pozwoli, żeby tak po prostu się ulotnił. Mógłby przynajmniej się pożegnać, do
cholery.
Odwróciła się na bok, wypatrując go w mroku, spodziewając się, że zobaczy go jak
idzie z ubraniami do łazienki. Ale on wcale nie wymykał się z pokoju.
Stał przy oknie, podparty jedną ręką o parapet, przyglądał się oświetlonej przez
księżyc zatoce. W bladym księżycowym blasku, sączącym się przez szyby, jego ramiona
wyglądały jak ze stali. Twarz była ukryta w cieniu.
- Nick? - Podniosła się na łokciach. - Co robisz? Odwrócił głowę i spojrzał w stronę
łóżka.
- Myślałem.
- O czym?
- O tym, co będzie, kiedy skończy się lato.
Nie poruszyła się. Wstrzymała oddech.
- To chyba nie jest ta przemowa, co? Bo jeśli zamierzasz teraz...
- Nie, to nie jest żadna przemowa - powiedział, a jego głos zrobił się nagle szorstki.
Wpatrywała się w niego.
- Jesteś zły?
- Może. Tak. Chyba tak. Staram się z tobą poważnie porozmawiać, a ty mi opowiadasz
jakieÅ› bzdury o przemowie.
Tak, był zły. I to porządnie. Ona też zaczynała się irytować.
- W porządku, przepraszam - powiedziała sztywno. - Chciałam się tylko upewnić, czy
nie zamierzasz strzelić mi tej głupiej gadki właśnie teraz. Bo jest już o wiele za pózno.
Przez chwilę trwał w bezruchu. Potem odszedł od okna i stanął przy łóżku. Patrzył na
niÄ….
- Za pózno? - powtórzył.
- Czy ci się to podoba, czy nie, zaangażowaliśmy się w związek. Oczywiście może on
nie wypalić z najrozmaitszych powodów, ale nie pozwolę, żebyś z góry narzucał jakieś limity
czasowe.
- Czegoś tu nie rozumiem - rzekł chłodno. - Zarzucasz mi, że próbuję z góry ustalić,
ile nasz związek będzie trwał, ale to nie ja ciągle powtarzam, że wyjeżdżam z Eclipse Bay za
parÄ™ tygodni.
Otworzyła usta, żeby odeprzeć atak, ale zaraz je zamknęła. Owszem. Nie mogła temu
zaprzeczyć. - To co innego - odparła po chwili.
- Jasne.
Popatrzyła na niego wilkiem.
- Muszę być pragmatyczna. Czeka mnie sprzedaż galerii. To zajmie trochę czasu i
trzeba wszystko dobrze zaplanować. No i jeszcze przeprowadzka. Takich spraw nie można
zostawiać na ostatnią chwilę.
Położył kolano na odwiniętej pościeli.
- To ty uciekasz, bo siÄ™ boisz, nie ja.
- To nieprawda.
- Dobra, przyznaję, może oboje uciekaliśmy. - Położył się na niej, przypierając do
poduszek. - Ale już czas, żebyśmy przestali.
- Tak myślisz?
- Jeśli chcesz ze mną sypiać, moja droga, będziesz musiała zaryzykować.
- Tak mówisz?
- Tak.
- A ty? - zapytała. - Też chcesz podjąć ryzyko?
Uśmiechał się zagadkowo. Jego oczy nigdy nie były bardziej niebezpieczne i
niepokojÄ…ce.
- Ryzykuję od dnia, w którym cię poznałem - oświadczył. - Chcesz wiedzieć, dlaczego
nie było przemowy na początku naszego romansu?
- ChcÄ™.
- Bo zupełnie o tym zapomniałem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby ją
wygłosić. - Musnął ustami jej wargi. - Widzisz. Ryzykuję.
- Och.
Pochylił głowę i przyłożył usta do jej szyi. Poczuła na skórze jego zęby i ogarnęło ją
podniecenie. Objęła go i przestała myśleć o końcu lata.
ROZDZIAA 20
Następnego dnia, tuż po wpół do jedenastej, do galerii wpadła w pośpiechu Gail.
- Nie uwierzysz.
- W co? - Octavia wyszła zza rogu jednego z parawanów i wpatrywała się w nią ze
zdumieniem. - Masz rację. Nie wierzę. Boże, co się stało? Masz Wielką Szopę.
- Co? A tak, chodzi ci o moje włosy. - Gail skrzywiła się i dotknęła ręką
usztywnionego lakierem kopca na głowie. - Masz u mnie dług, szefowo. I to duży.
Octavia powoli, z niedowierzaniem, pokręciła głową. Nie mogła ochłonąć ze
zdumienia.
- CoÅ› niesamowitego.
- Carla chciała mnie jeszcze pofarbować, ale powiedziałam twardo nie.
- Niech zgadnę. Chciała z ciebie zrobić blondynkę?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]