Archiwum
- Index
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- Angela Verdenius [Heart & Soul 16] Soul of a Guardian (pdf)
- Chalker Jack L W Świecie Studni 5 Zmierzch przy Studni Dusz (pdf)
- Dahlia Rose, Brenda Steele, Regina Paul, Dorian Wallace Mating Season (anth.) (pdf)
- Cooper McKenzie [Menage Amour 161 Club Esotera 03] Minding Mistress (pdf)
- Dena Garson [Emerald Isle Fantasies 03] Ghostly Persuasion [EC Twilight] (pdf)
- 33 1 3 087 Serge Gainsbourg's Histoire de Melody Nelson Darran Anderson (pdf)
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 07] Arena of Antares (pdf)
- Harrison_Harry_ _Stalowy_Szczur_i_piata_kolumna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kierunkiem, trwało rozpędzanie astrolotu z przyspieszeniem półtora g . Kamil
zapytał o Steve a. Powiedziano mu, że odpoczywa, lecz za pół godziny ma objąć
służbę.
Steve już nie spał, gdy Kamil wszedł do jego kabiny, liczył coś przy pomocy
kieszonkowego arytmometru. Minę miał nieco zakłopotaną.
Wiesz powiedział, nie podnosząc głowy znad stołu i notując coś na
skrawku papierowej taśmy oni obaj mieli chyba rację. Tu jest jakaś nieści-
słość. . .
Może wyjaśnisz mi wreszcie, o co właściwie chodzi? zniecierpliwił się
Kamil. Wszyscy od wczoraj bąkają coś o nieścisłościach kursu, a statek leci da-
lej. Wytłumacz mi, dlaczego nie wprowadzicie poprawki kursu, dopóki zboczenie
jest niewielkie?
Posłuchaj powiedział Steve, pociągając Kamila w stronę krzesła.
Usiądz i posłuchaj. Wiesz zapewne, na czym opiera się nawigacja kosmiczna?
Tyle to chyba wiem. Kierunek ruchu wyznacza się przez pomiar kątów
między osią astrolotu a kierunkami co najmniej trzech dostatecznie jasnych, od-
ległych gwiazd lub galaktyk.
Najprościej mówiąc, na ekranie namiarowym te trzy kierunkowe obiekty
muszą zajmować stale to samo położenie dokończył Steve. Ten warunek
jest zachowany przez cały czas, od chwili startu z okolic Kappy. Wszelkie od-
chylenia od właściwego kierunku są samoczynnie korygowane przez układ dysz
sterujących. Zresztą, gwiazda będąca celem naszej podróży, choć zbyt słaba, by
mogła służyć za przewodnika dla automatycznych urządzeń sterowniczych, jest
już dobrze widoczna na ekranach dzięki silnej emisji w podczerwieni. Dopóki
zachowujemy właściwy kierunek, gwiazda ta znajduje się, oczywiście, dokładnie
w środku ekranu, w punkcie przecięcia pionowej jego osi z poziomą.
Gdzież więc, u licha, ta rozbieżność, o której mówisz?
Nie zgadza się z obliczeniami pozycja Tamiry. Wystartowaliśmy z jej ukła-
39
du stycznie do orbity Kappy, mając Tamirę, że tak powiem, za burtą, czyli z boku.
W miarę oddalania powinna przesuwać się do tyłu i po pewnym czasie znalezć się
prawie dokładnie za rufą. Tymczasem grawimetry wykazują, że kąt, jaki tworzy
oÅ› rakiety z kierunkiem na TamirÄ™, maleje zbyt wolno.
Błąd w obliczeniu prędkości statku?
Wykluczone. Sprawdziłem wszystkie zapisy prędkości i przyspieszeń.
Kamil przymknął oczy. Próbował wyobrazić sobie w przestrzeni astrolot i ota-
czające go ciała niebieskie.
Więc mówisz. . . że kierunek lotu zgadza się z namiarem optycznym. . .
powiedział.
Trudno nie wierzyć nawet własnym oczom!
Oczom. . . Hm. Kiedy patrzymy na ekran, widzimy na nim gwiazdy za po-
średnictwem kilku urządzeń, które mogą zniekształcać właściwy obraz. Zwiatło
gwiazdy, do której zmierzamy, dociera do paraboloidalnego zwierciadła telesko-
pu, umieszczonego na kadłubie statku. Oś optyczna teleskopu powinna być rów-
noległa do osi astrolotu.
To jest warunek dokładności naprowadzenia statku na kurs. Dlatego tele-
skop stanowi konstrukcję sztywno spojoną z kadłubem.
Przypuśćmy, że tak jest.
Oczywiście, że tak jest! Steve niecierpliwie wzruszył ramionami. Do
czego zmierzasz?
Promień światła gwiazdy, odbity od zwierciadła teleskopu, trafia w obiek-
tyw kamery wizyjnej ciÄ…gnÄ…Å‚ Kamil. Czy kamera jest sztywno umocowana
w osi optycznej teleskopu?
Ustawia się ją bardzo dokładnie.
. . . i blokuje w określonym położeniu? Ale mogłaby odblokować się i od-
chylić nieco od właściwego kierunku?
Powiedzmy, że tak, mogłaby. Na przykład wskutek uderzenia meteorytu
w podstawę. Ale to zupełnie nieprawdopodobne. Poza tym, optyczny układ na-
miarowy składa się z czterech teleskopów i dopiero identyczność obrazu na czte-
rech ekranach jest warunkiem uznania namiaru za prawidłowy. Trudno przypu-
ścić, że wszystkie kamery równocześnie odchyliły się od właściwego kierunku,
i to w identyczny sposób!
A jeśli tak jest rzeczywiście? Kamil bacznie obserwował twarz Steve a.
Bzdura! Taki przypadek jest zupełnie nieprawdopodobny! Czy nie możesz
tego zrozumieć? Nieprawdopodobny!
A jeśli to nie przypadek?! rzucił Kamil ostro.
Coo? Steve wytrzeszczył oczy, sens tych słów przeraził go. Teraz do-
piero pojął, do czego zmierza Kamil. Sądzisz, że. . . ktoś celowo. . . Nie, to
niemożliwe! Ale jeśli tak sądzisz, to widocznie masz podstawy. Więc dobrze,
chodzmy. Wyjdziemy na kadłub i sprawdzimy! Chodz, sprawdzimy naocznie!
40
Pociągnął Kamila w stronę drzwi. Kamil zawahał się nieznacznie, przystanął.
Nie, nie trzeba. Sprawdzimy inaczej. Jest sposób.
Jak to sobie wyobrażasz?
Rotacja. Dokonamy obrotu statku wokół osi podłużnej. Jeśli osie czterech
kamer są dokładnie równoległe z osią rakiety, obrazy docelowej gwiazdy na ekra-
nach nie powinny zmienić położenia. Jeśli nie są równoległe to obraz gwiazdy
zatoczy okrąg. Tym większy, im większe jest odchylenie kursu od właściwego
kierunku.
Kamil! w głosie Steve a zabrzmiało szczere uznanie. Brawo! Zawsze
uważałem cię za. . .
Za ignoranta w naukach technicznych, pozbawionego w dodatku wyobraz-
ni przestrzennej dokończył Kamil.
Nie, nie! Steve zaprzeczył gorąco. Po prostu miałem cię za komplet-
nego humanistę! Chodzmy do sterowni! Musimy przeprowadzić tę próbę.
Wszystkie cztery układy teleskopowe są rozregulowane w identyczny spo-
sób. Odchylenie kątowe wynosi ponad ćwierć radiana. Aż wierzyć się nie chce,
że dopiero teraz, po trzech tygodniach od startu z orbity Kappy, nawigatorzy za-
uważyli ten błąd. Inna sprawa, że nikt nie dopuszczał myśli o świadomym sa-
botażu. W pierwszej fazie wyjścia z granic układu nawigacja opierała się na in-
nych przyrządach i pomiarach, kamery teleskopów gwiazdowych były wyłączone,
by nie oślepły od refleksów światła Tamiry. Dopiero gdy statek wymanewrował
poza zasięg pól grawitacyjnych, włączono je i według nich zorientowano statek
w przestrzeni. Teraz z kolei grawimetry i radary przestały odgrywać rolę, i gdyby
nie nadgorliwość Erwina, długo jeszcze moglibyśmy lecieć fałszywym kursem.
Ten, komu zależało na zmianie kursu lotu, doskonale znał całą procedurę wyjścia
na gwiezdny szlak. Jego szaleństwo jest zbyt metodyczne, by mogło być napraw-
dę szaleństwem !
Cóż więc pozostaje? Kim jest ów nieuchwytny sprawca tylu wydarzeń? Czy
jest nim jakaś niewidzialna istota, która wtargnęła do wnętrza astrolotu, gdy
opuszczaliśmy Kappę? Czy to ktoś z nas? Czy Ida ma z tym coś wspólnego?
Trzymam ją w zamknięciu i wciąż nie wiem, co robić dalej.
Na szczęście bezwzględne odchylenie od kursu nie jest jeszcze zbyt duże.
Korygujemy tę omyłkę, wracając na właściwy tor. Kazałem sprawdzić, dokąd za-
wiódłby nas ten fałszywy kurs. Okazuje się, że donikąd. W odległości do dwustu
lat świetlnych nie leży na tym kierunku żadna gwiazda. Może nie był to ostateczny
kierunek, w jakim chciał się udać sprawca.
Kim on jest? Odrzucam te bzdury o niewidzialnym intruzie z Kosmosu. A za-
tem to ktoś z nas. Ale dlaczego człowiek miałby powziąć zamiar porwania
statku kosmicznego i uprowadzenia w innym, niż planowany, kierunku?
41
Czyżby ktoś z nas n i e był człowiekiem ? Chyba to bzdura, ale przy braku
pewności muszę i taki wariant brać pod uwagę. . .
Kamil rozsunął ciężkie, podwójne drzwi i zagłębił się w mrok panujący w wą-
skim przejściu, prowadzącym do sekcji głównego napędu. Idąc wzdłuż wielo-
barwnych pęków rur i kabli, dotarł do maleńkiej niszy, gdzie mieściło się stano-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]