Archiwum
-
Indeks
- James Fenimore Cooper Oak Openings (PG) (v1.0) [txt]
- James Alan Gardner [League Of Peoples 02] Commitment Hour
- James Alan Gardner [League Of Peoples 07] Radiant
- 052. Darcy Emma James Family 01 Rozbitkowie
- James Axler Deathlands 051 Rat King
- James Fenimore Cooper Jack Tier, Volume 2
- James Axler Earthblood 02 Deep Trek
- James Axler Deathlands 065 Hellbenders
- James P. Hogan Giants 3 Giant's Star
- 31 Przewóznik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
polecił, wie pan dobrze, że czekam na nową pracę, a ja i Rose mieszkamy niedaleko.
- To nie jest takie proste, Joe - Roosevelt uśmiechnął się smutno. - Muszę znalezć stanowisko, które byłoby
odpowiednie dla ciebie, a te najwyższe nie zwalniają się z dnia na dzień.
- Może pomoże to coś, gdy pokażę, co mam.
Kennedy wyjął plik dokumentów i położył je na stoliku obok prawej ręki Roosevelta.
- Czy wybierasz się na Florydę tej zimy, Joe? Pamiętam, że oboje z Rose lubiliście tam bywać.
- Tak, byliśmy tam raz czy dwa - poprawił okulary. - Panie prezydencie...
- Będzie mi miło zobaczyć cię znów w Waszyngtonie, Joe - mamy tu kilka kłopotów z kilkoma agencjami federalnymi, na
pewno będziesz mógł mi pomóc.
- Panie prezydencie, te dokumenty ukażą panu sprawy najwyższej wagi.
Roosevelt uśmiechnął się lekko.
- Mam tyle spraw na głowie... Czy wiesz, kto ma się spotkać ze mną?
- Być może nic z tego nie będzie - sapnął Kennedy. - W porównaniu z tymi dokumentami reszta jest mało ważna...
- Co ty chcesz ode mnie, Joe? Przez telefon byłeś taki tajemniczy...
- Panie prezydencie, przyleciałem do Waszyngtonu z informacjami najwyższej wagi dla całych Stanów Zjednoczonych...
Wczoraj młody oficer Luftwaffe powierzył mi te dokumenty.
- Wal dalej, Joe...
- Panie prezydencie, kładę przed panem losy świata. Wierzę, że pańskie działania doprowadzą do końca wojny.
- Skąd właściwie to masz, Joe?
Roosevelt w dalszym ciągu nie spuszczał oczu z Kennedy ego.
- Pochodzą wprost od Rudolfa Hessa. Był właśnie w drodze do mnie, kiedy złapali go Brytyjczycy.
- Rozumiem. A ty wiedziałeś, że on jest w drodze do ciebie?
- Tak, spotkanie zostało zaaranżowane przez jego Przewielebność Piusa XII.
Roosevelt dotknął papierów.
- To musiało wymagać wielu zabiegów...
- Spotkałem się z jego Przewielebnością, gdy byłem jeszcze ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Oczywiście,
dyskutowaliśmy o sprawach światowych - zastanawialiśmy się, czy w wypadku wybuchu wojny światowej Stany Zjednoczone
będą po stronie Rosji...
- Nie rozumiem, jak mogliście myśleć w ten sposób...
- To były tylko prywatne spekulacje, panie prezydencie.
- Jeżeli jest się ambasadorem Stanów Zjednoczonych, żadne przypuszczenia nie mogą być prywatne, szczególnie
podczas dyskusji na takim szczeblu.
Joseph F. Kennedy poszarzał na twarzy.
- Czy przejrzy pan te dokumenty, panie prezydencie?
- Zostaną dokładnie zbadane przez ekspertów. W tej chwili może mógłbyś pokrótce powiedzieć, co zawierają...
- To informacje o niemieckim ataku na Rosję i plany ataku japońskiego imperium na flotę USA przy końcu tego roku.
Kennedy ze zdziwieniem stwierdził że prezydent nawet nie jest zaskoczony; przeciwnie, Roosevelt patrzył na niego z
lekkim, uśmiechem.
- Jeśli Japończycy zaatakują Stany Zjednoczone, to rozumie się samo przez się, że Niemcy - jako sprzymierzeńcy
Japończyków - znajdą się z nami w etanie wojny...
- I właśnie Hess chciał zapobiec tej katastrofie& Stany Zjednoczone powinny wystąpić przeciwko, brytyjskim
imperialistom i sowieckim ateistom!
Roosevelt uniósł brwi.
- Przeciwko faszystowskim Niemcom, Joe i japońskim Imperialistom.
Kennedy poczuł dreszcz na plecach.
- Znajdziemy się po złej stronie! - powiedział ostro. - Po prostu Brytyjczycy kończą się. Widziałem to, gdy byłem w
Londynie.
- Londyn nie wyglÄ…da tak zle...
- Panie prezydencie, jako ambasador USA w Wielkiej Brytanii opisywałem, sytuację tak, jak ją widziałem. Nie będę
wyświadczał przysług brytyjskiemu rządowi po to tylko, by byli ze mnie zadowoleni!
- To stare żale, Joe, wróćmy do tematu naszej rozmowy. Według ciebie Brytyjczycy powinni dogadać się z Niemcami?
- Hess określił sposób, w jaki miało się to stać, nie zaopatrywani przez nas zrezygnują z walki na rzecz pokoju, a pózniej
ich wojska ruszyłyby wraz z Niemcami na Rosję, flota zaś popłynęłaby przeciw Japonii...
Roosevelt uśmiechnął się. - Rozumiem, Joe: dwa imperia zniszczą się w wojnie na morzu, Niemcy zaleją Rosję i
zniszczą komunizm... A USA? Jaką rolę odgrywałby arsenał demokracji w tym wielkim planie, Joe?
- USA przeprowadziłyby negocjacje z Japończykami i pozostałyby neutralne.
- To czyste przypuszczenia, Joe...
- Tylko jeden człowiek stoi im na przeszkodzie.
Roosevelt wyciągnął z pudełka cygaro; obcinając jego koniec powiedział:
- I któż to jest, Joe?
- Pan wie kto, panie prezydencie - Winston Churchill, w 1940 roku prowadził walkę do ostatniego Francuza, teraz chce
walczyć do ostatniego Amerykanina!
Roosevelt zapalił cygaro i jedną ręką skierował swój wózek w stronę okna. Kennedy obserwował jego profil, ostro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]